W MENU POJAWIŁA SIĘ ZAKŁADKA ZAMÓWIENIA - ZAPRASZAM!!!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Gdy obudziłem się parę godzin później
czułem się tak wykurwiście źle, że już chyba nic nie mogłoby mi bardziej popsuć
tego wieczoru. Jedyną pocieszającą myślą było to, że jutro już wracam do Los
Angeles.
Mojego nadzwyczaj zajebistego humoru nie
zdołały jeszcze bardziej zepsuć moje włosy, które po dopieszczeniu pianką nie
chciały się ułożyć. Po kilkuminutowej próbie ponownego zdziałania cudów
podłączyłem prostownicę matki do kontaktu. Prostując grzywkę czułem się jak
ostatni pedał, ale z drugiej strony.. laski na to lecą.
Zbiegłem po schodach na dół i od razu
spochmurniałem jeszcze bardziej.
- Och, mamo! Dobrze wiesz, że nie lubię
wątróbki! - podszedłem do niej, całując jej policzek.
- Też miło Cię widzieć, synu. Siadaj. -
zarządziła, podając mi przy tym talerz z kawałkiem wątróbki i ziemniakami. -
Chociaż raz zjesz coś normalnego, a nie jakieś.. kalmary czy krewetki.
Wzruszyłem ramionami, uśmiechając się
lekko.
Musiałem śmiało stwierdzić, że w tym
momencie dając mi wątróbkę do jedzenia, moja matka chciała ze mną o czymś
poważnie porozmawiać.
- Masz inną fryzurę. - stwierdziła,
siadając przy stole na przeciwko mnie.
Przewróciłem oczyma i wkładając kawałek
mięsa do buzi, zacząłem go z wolna przeżuwać.
Chociaż lepszą opcją byłoby połknięcie go
od razu.
- Nie moja wina, że nie chcą się ułożyć.
- bąknąłem, patrząc na matkę spod kosmyka ciemnych blond włosów.
Czekałem tylko, kiedy zacznie się
dyskusja.
- Nie możesz zostać dłużej? - wypaliła
nagle. Widelec wysunął mi się z ręki i opadł na blat stołu, robiąc przy tym
dużo hałasu.
Spojrzałem na matkę dużymi oczyma i
musiałem policzyć do dziesięciu, żeby nie wybuchnąć.
- Tak rzadko bywasz w domu, a trasę
zaczynasz dopiero za dwa tygodnie. To nie jest przecież Twoja pierwsza trasa,
więc wiesz co robić. - z każdym jej słowem czułem jak napięcie we mnie rośnie
jeszcze mocniej.
- Nie ma mowy. - burknąłem, napinając
mięśnie.
- Ostatnio w ogóle tutaj nie
przyjeżdżasz. Nie możesz tak robić, Justin. To Twój dom, tutaj się urodziłeś i
wychowa..
- Przestań! - uniosłem głos, tym samym
jej przerywając. - Nie będziesz mi mówiła co mam robić. Już za późno.
Matka spojrzała na mnie matczynym
wzrokiem. Wiedziałem, że nie powinienem się tak unosić i, że ma rację. Ale nie
byłem już tym samym Justinem.
Zapanowała między nami tak drażniąca cisza, że w
geście kapitulacji zjadłem wszystko co znajdywało się na talerzu.
- Przepraszam. – bąknąłem, chrząkając. –
Ale dobrze wiesz, że nie zmienię zdania.
Pattie podniosła się z krzesła i zabrała
pusty talerz, wkładając go do zmywarki. Uważnie obserwowałem jej każdy ruch.
- Nie mam tutaj co robić.
- ... – włączyła zmywarkę nic nie mówiąc.
- Poza tym zaczynam trasę, ale to już
wiesz. – kontynuowałem.
- … - oparła się o blat kuchenny i
spojrzała na mnie.
- No co?
- Pan Wielka Gwiazda Nie Ruszę Tyłka Z
Domu, Bo Boję Się Ludzi We Własnym Rodzinnym Mieście. – uniosłem ku górze obie
brwi słysząc w jaki sposób nazwała mnie matka.
- Idę zaraz na imprezę. – zgrabnie
zmieniłem temat, podnosząc się z krzesła i tym samym wymigując się dalszej
dyskusji.
- Wiem, Juliette niedługo przyjdzie. –
włożyła w to zdanie tyle wysiłku i pozytywnej energii, że aż z odległości kilku
metrów czułem radość matki spowodowaną tym, że zabieram Sawton ze sobą.
Wywróciłem tylko oczyma i wbiegłem na
górę co dwa schodki o mały włos nie zabijając się o nie i zacząłem
przygotowywać się do ostatniej w tym mieście imprezy.
Nareszcie.
JULIETTE’S
POV
(by
Natalie)
Powiem jak to było od początku. A więc,
zaczynajmy.
Gdy Justin zaprosił mnie na imprezę byłam
zszokowana. Jak wiecie nie jestem duszą towarzystwa, a tu nagle Wielki Pan
Justin Drew Bieber Gwiazda Światowego Formatu i Idol Tysięcy Nastolatek
zaprasza mnie, Juliette Madeline Sawton, kujonicę, dziwaczkę, dziewczynę z
sąsiedztwa na domówkę. No, ale cóż.
Zgodziłam się, więc nie wypada mi się nie zjawić.
Właśnie wybierałam sukienkę, w której
mogłabym się pojawić, gdy w lustrze odbił się wizerunek mojego ojca.
- Wybierasz się gdzieś? – zapytał
chłodnym tonem, do którego zdążyłam się już przyzwyczaić. – Ostatnio coraz
częściej znikasz - ta rozmowa nie zmierzała ku dobremu. – Nie
mów mi, że umówiłaś się z młodym Bieberem. – prychnął.
Odwróciłam się aby spojrzeć mu w twarz, w
oczy. Jego wzrok spoczywał na sukience w paski, którą trzymałam w prawej ręce.
- To już nie mogę nigdzie wyjść? – tak
byłam bezczelna i po chwili tego pożałowałam.
Policzek zapiekł mnie gdy dłoń ojca boleśnie
o niego uderzyła. Spuściłam głowę łapiąc się za bolące miejsce. Po chwili ojciec
opuścił mój pokój.
W moich oczach pojawiły się łzy ale nie ujrzały one światła
dziennego.
Przed oczami miałam scenę gdy pierwszy
raz ojciec podniósł na mnie rękę. Stało się to dokładnie dwa miesiące po
śmierci mamy. Tato znów płakał, użalał się nad sobą, nade mną. Aż w końcu spojrzał
na mnie przeszywającym wzrokiem.
- To twoja wina, nie byłaś dobrą córką
Juliette. – te słowa zabolały, cholernie zabolały.
- To nie jest moja wina! Niczyja,
rozumiesz?! Niczyja! Mama jest na pewno w lepszym miejscu! A ty zamiast płakać
i szukać winy we mnie mógłbyś się mną zainteresować?! W szkole mówią, że mam
ojca psychopatę! – wybuchłam.
Parę słów za dużo przeważyło szalę
goryczy. Tato wymierzył mi cios w policzek. Zalana łzami uciekłam sprzed grobu
kochanej matki, z cmentarza.
Od tego czasu ojciec nie okazuje wobec
mnie żadnych uczuć. Mam być tylko wzorową córką. Wzorową uczennicą. Dziewczyną z mocnymi (ale
nie swoimi) zasadami.
Uległą ojcu córką.
Wzięłam dwa głębokie oddechy i skończyłam
przygotowania do zabawy. Wyszłam oknem łazienkowym zabierając ze sobą mój mały
zestaw. Nazwałam go„Jak stać się seksbombą w 10 minut”.
Nie wiecie o co chodzi? Już wyjaśniam
.
W szkole huczy od plotek na temat
tajemniczej dziewczyny zwanej Juse. Podobno zjawia się na każdej możliwej
imprezie i wybiera sobie ofiarę. Rozkochuje w sobie biednych chłopaków, by
porzucić ich nie dając później znaku życia. Nikt nie wie kim jest, skąd jest.
Wiadomo tylko, że jest cholernie seksowna i piękna.
Co gdyby seksowna blondynka okazała się
zwykłą „nudziarą”?
Tak, jestem Juse.
Możecie nie wierzyć, sama nie wierzę, że
to trwa tak długo.
Zaczęło się niewinnie.
Potrzebowałam odskoczni od
rzeczywistości. Chciałam poczuć się adorowana. Nie chciałam być panną Sawton,
córką gbura, sztywni arą, dziwadłem. Rozumiecie? Chciałam być kimś, choć raz
przeżyć coś niesamowitego. To było banalnie proste. Makijaż, dopinki, ciuchy i
staje się inną osobą.
Jest to też pewnego rodzaju, hmm… zemsta.
Moje „ofiary” to przeważnie super ciacha, szkolni przystojniacy.
Tyle dziewczęcych serc mają już na sumieniu,
więc czemu nie mieliby zaznać takiego uczucia? Dlaczego jakaś dziewczyna – na
przykład ja – nie może zabawić się ich uczuciami?
Zawsze kończę w momencie, gdy flirt
mógłby się przerodzić w coś większego.
Zostawiam im niedosyt i wychodzę.
Muszę przyznać, że to super zabawa.
Dotarłam przed drzwi Justina ubrana w
zwiewną, dziewczęcą sukienkę koloru niebieskiego w białe paski.
Zapukałam dwa razy i oczekiwałam na
pojawienie się kogoś w drzwiach.
KONIEC
JULIETTE’S POV
(by
Natalie)
- Justin?
Ignorowałem swoją podświadomość, żeby w
jakiś sposób nie podsyciła mnie do zrobienia rzeczy, których zrobić nie
powinienem. Naciągnąłem więc na biodra niebieskie spodnie ze spuszczonym
stanem, wsuwając w szlufki biały pasek.
- Naprawdę nic nie zauważyłeś rozmawiając z Juliette?
Naciągnąłem zwykły czarny T-shirt na
krótki rękawek. Na to wsunąłem kamizelkę jeansową z rękawami trzy czwarte,
przez co moje tatuaże na obydwu rękach wyglądały jeszcze bardziej zajebiście.
Tak, tak, Naryzie.
- Mówiłem coś! Dlaczego mnie nie słuchasz?!
Moja podświadomość jeszcze bardziej
zaczęła działać mi na nerwy, więc dziękowałem Bogu w chwili, kiedy w całym domu
rozległo się pukanie do drzwi. Wsunąłem iPhona do kieszeni spodni i zbiegłem na
dół, mijając matkę na schodach, przez co o mały włos nie wyrżnąłem jak długi.
- Cześć, jestem już. – usłyszałem zaraz
po tym jak otworzyłem drzwi.
Jej długie blond włosy były związane w
luźnego warkocza, a na twarzy nie było ani krzty makijażu. Niebieska sukienka w
białe paski, która sięgała jej do kolan i była lekko rozkloszowana nie za
bardzo trafiła w moje gusta. Na swój sposób jednak wyglądała pięknie.
No nie gadaj, serio, pięknie?
- Gotowa? – zagadnąłem, zamykając za sobą
drzwi. – Po co Ci taka duża torebka? – od razu zauważyłem, że blondynka trzy w
ręku dużą, niebieską, jeansową torebkę. Nie pytając o nic pozwoliłem sobie na
wzięcie ów dodatku.
No kurwa, jaki z Ciebie dżentelmen. W L.A. też taki jesteś?
- Co Ty tam masz?! – niemalże nie
wykrzyknął, kiedy musiałem się lekko zgiąć, zabierając od niej torebkę. Przez
moment pomyślałem nawet, że niesie tam butelki z alkoholem, jednak szybko
odrzuciłem od siebie ten głupi pomysł.
Juliette szła obok mnie, a właściwie
jakieś dwa metry ode mnie. Chris nie mieszkał daleko, zaledwie cztery czy pięć
domów dalej, więc zbędne było jechanie tam samochodem.
- Nie zdążyłam wyciągnąć. – rzuciła szybko,
poprawiając warkocza. – Rzeczy.
Tak, a ja jestem baletnicą.
***
Kieliszek na kieliszkiem. Butelka za
butelką. Papieros za papierosem. Piosenka za piosenką. Pocałunek za
pocałunkiem. Krzyk za krzykiem. Cały dom wypełniony ludźmi, wypełniony nami. A
na skraju czerwonej kanapy ona. Byłem pewny, że nie czuje się tutaj zbyt
komfortowo.
Odkąd przyszliśmy, nie ruszyła się stamtąd przez następne dwie
godziny. Na dworze zaczynało już robić się naprawdę ciemno, więc cały dom
został oświetlony.
Czułem na sobie wzrok niemalże wszystkich tutaj, którzy
łapczywie próbowali podejmować ze mną jakikolwiek temat do rozmowy, żeby tylko
móc pochwalić się tym, że rozmawiali właśnie ze mną.
Ale moje myśli krążyły całkowicie gdzie
indziej.
Co chwilę spoglądałem tęsknym wzrokiem na
drzwi wejściowe lub przeszukiwałem tłum ludzi, żeby odnaleźć Juse. Jednak
dzisiaj się jej nie doczekałem. Miałem ogromną nadzieję, że jeszcze przyjdzie,
że jeszcze dane będzie mi się z nią zobaczyć.
Chyba jednak Chris miał rację.
- Nie czekaj tak, zapomniała już o Tobie.
– poczułem uderzenie w plecy, a potem przede mną wyrósł właśnie Loterman. –
Widzę, że ta dziewczyna nigdy nie stanie się jedną z nas.
W tym momencie spojrzał na siedzącą na
skraju Juliette, która kurczowo trzymała przy sobie torebkę. Zmrużyłem powieki
przez moment się jej przyglądając.
- Naprawdę nie wiem po co ją ze sobą
przyprowadziłeś. – dołączyła do nas Sabina.
Miała na sobie obcisłe czarne rurki i
luźną różową bluzkę. Długie brązowe włosy rozpuściła i wyprostowała.
Uśmiechnąłem się lekko, wzruszając ramionami.
- Zaraz wrócę. – odezwałem się i
podszedłem do Sawton.
Na moje pojawienie się od razu
wyprostowała swoje ciało i spojrzała na mnie dużymi, zielonymi oczyma.
Usiadłem
obok, rozkładając ręce na oparciu kanapy tak, że lewa spoczywała zaraz za
ciałem blondynki. Odsunęła się więc od oparcia najdalej jak mogła.
Nie zamierzałem tego komentować.
- Dobrze się bawisz? – zagadnąłem,
szukając w tłumie Juse.
Blondynka wzruszyła tylko ramionami,
spuszczając głowę w dół. Spojrzałem na nią i westchnąłem ciężko.
- Musisz się trochę rozluźnić.
- Umiem się rozluźnić. – od razu
przywdziała obronną postawę, podnosząc wzrok na moją twarz.
Poczułem jak przez moment przewróciło mi
się w żołądku, kiedy tylko nasze spojrzenia spotkały się dosłownie na ułamek
sekundy. Nie miałem pojęcia dlaczego moje ciało tak zareagowało, ale pragnąłem
jak najszybciej o tym zapomnieć.
- Tak, siedząc na tej kanapie i z nikim
nie rozmawiając. – zaśmiałem się krótko. Było to z mojej strony naprawdę
chamskie.
- Wcale nie. – widziałem jak jej palce
zaciskając się na torebce, a mięśnie szczęki bardziej się uwydatniły.
- Mhm. – mruknąłem.
- Jak zrobię tak.. – dłoń leżącą na
oparciu kanapy, tuż za nią, położyłem na jej ramieniu. Było tak delikatne i
miękkie. Juliette zareagowała od razu. Strzepnęła moją dłoń, odsuwając się
jeszcze bardziej na skraj kanapy. Prawie, że nie weszła na podramiennik. – … to
się peszysz. Więc nie mów mi, że umiesz się rozluźnić.
- Nie peszę się. – jej twarz nabrała
czerwonych odcieni. – I umiem się rozluźnić.
Pokręciłem głową rozbawiony całą tą
krótką polemiką.
- Gdzie jest toaleta? – zagadnęła,
rozglądając się dookoła.
- Na górze, pierwsze drzwi na lewo. –
burknąłem, zajęty poszukiwaniem mojej niespożytej kochanki.
Juliette podniosła się z miejsca i po
chwili zniknęła w tłumie.
Zniknęła i więcej się nie pojawiła.
- Gdzie masz swoją cnotkę? – Samuel opadł
na miejsce obok mnie, podając mi czerwony kubek z napojem.
Przez moment moje serce zabiło
niespokojnie w obawie, że mogło jej się coś stać. Z drugiej jednak strony
mieszkaliśmy parę domów dalej, więc co mogło jej się stać?
Wzruszyłem tylko
ramionami na jego pytanie.
Ktoś tu się o kogoś martwi.
- Naprawdę nie wiem co Ci strzeliło do
głowy, Bieber. – pokręcił głową i zaśmiał się krótko.
W tej chwili jednak już go nie słuchałem.
- O kurwa. – usłyszałem głos jednego z
chłopaków, który stał nieopodal nas i wpatrzony był w jakiś punkt przy
schodach.
Podążyłem więc za nim spojrzeniem i poczułem, że całe moje ciało
automatycznie zrobiło się gorące.
Juse.
_________________________________
Cześć, Kochani!
Na wstępie bardzo chciałabym przeprosić za jakość rozdziału i w ogóle za jakiś wszechobecny na nim chaos. Pisałam go szybko, nie sprawdzałam nawet błędów. Mam jednak nadzieję, że się Wam podoba.
SERDECZNE PODZIĘKOWANIA
dla Autorki Nothing like us za wcielenie się w rolę Juliette Sawton. Z radością ogłaszam też, że Autorka zgodziła się na współpracę ze mną przy niektórych rozdziałach. Jak się Wam podoba ten pomysł?
oraz
dla Autorki Blinger za stworzenie mi jednego z trailerów i poprzedniego szablonu oraz trailera., który znajdziecie w menu po prawej stronie.
INFORMUJĘ, ŻE PRZYJMUJĘ ZAMÓWIENIA NA ZWIASTUNY. MOJE PRACE MOŻECIE ŚLEDZIĆ NA MOIM KANALE YOUTUBE !!!
A na koniec krótki filmik Justina, który gra na swoim.. "sprzęcie" podczas bakstage'u Believe Tour. Dedykuję do CeCeBell (autorce bloga Blinger).
MUSIAŁAM, haha.
Do zobaczenia wkrótce!
hahahaah dziękuję serdecznie za dedykację filmiku i podziękowania. Są cudowne haha.
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to w takim momencie nie można przerywać haha. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.
Nie spodziewałam się, że może pojawić się ojciec, który bije dziewczynę. Raczej myślałam o ojcu gwałcicielu a tu proszę każdy rozdział potrafi zaskoczyć. :D
http://opowiadanie-blinger.blogspot.com/
Jeśli ty tak piszesz na szybko to serio zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńSwietny rozdział.
I dzięki że mogłam dodać swoje 3 grosze do tego arcydzieła chociaż przy twoim pisaniu i tak wypadam blado :*
:D
OdpowiedzUsuńHa ! Wiedziałam że to ona jest Juse, wiedziałam ! :D czuję że w następnym rozdziale będzie się działo <3
OdpowiedzUsuń@justbemyromeo
Witam. Tutaj Maja z Spisu FanFiction. Zgłosiłaś się do nas jednak nie dodałaś naszego linku, więc nie mogę przyjąć zgłoszenia. Czekamy na dodanie linku :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Maja xx
P.S. Nasze buttony są w budowie, więc niedługo się pojawią ;-)
Hej :) Tu znowu ja. Bardzo dziękuję za dodanie linku i zgłoszenie się do spisu ;** Życzę powodzenia w dalszym blogowaniu i pozdrawiam,
UsuńMaja xx
Naprawdę świetnie piszesz i zaintrygowałaś mnie. Mam nadzieję, że Juse się ujawni. Czekam z niecierpliwieniem na nn :))
OdpowiedzUsuńCholera, w końcu znalazłam czas, żeby przeczytać opowiadanie od początku i...... kurwa, ani odrobinkę nie żałuję, ponieważ jest GENIALNE! Na ogół nie czytam opowiadań, w których Justin jest sławny, ale tutajjest to idealne. Najbardziej chyba podoba mi się to, że większość pisane jest z perspektywy Justina. Jezu, nawet nie wiesz, jak ja się dzisiaj śmiałam, czytając Twoje opowiadanie. Moment, w którym Justin narzekał na przesadzanie kwiatków ostatecznie mnie dobił. I powiem Ci, że stworzyłaś bardzo ciekawą, intrygującą, główną bohaterkę. Z jednej strony cicha woda, a kiedyprzychodzi czas, zmienia się w łamaczkę serc. Podoba mi się to. I to bardzo. Justinowi już zawróciła w głowie. Chciałabym, aby on już teraz odkrył, że Julie i Juse to jedna osoba, ale pewnie to się jeszcze nie zdarzy, więc będę czekać z niecierpliwością zarówno na to, jak i na dalszy rozwół akcji. Cholernie podoba mi się to opowiadanie. Masz cudpwny styl pisania i na pewno będę czytać. Polecę też Twojw opowiadanie u siebie, bo zdecydowanie zasługujesz na wieeeeelu czytelników ;* Byłoby mi miło, gdybyś nadal informowała mnie o nowych rozdziałach na asku (ask.fm/Paulaaa962) ;)
OdpowiedzUsuńblack-tears-jb.blogspot.com
my-heaven-jb.blogspot.com
Zgadzam się z Paulą w 100%
UsuńJestem pod wrażeniem. To opowiadanie jest przecudowne i naprawdę fajnie w końcu spotkać głównie perspektywę Justina. To rzadko spotykane. Poza tym od początku domyślałam się, że właśnie Juliette to Juse. Ciekawe co się stanie gdy Justin pozna prawdę. Podziwiam za pomysł i nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Te 5 tak szybko zleciało :(
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńkocham <33
OdpowiedzUsuńJezuu, świetny rozdział jak i całe opowiadanie.
OdpowiedzUsuńskjhnvkjdfjd ciągle nie mogę sie doczekać co bd później <3
Jesteś wspaniała ♥
Proszę dodaj szybko nowy!
( http://tattooed-life.blogspot.com/
http://forbidden-crystal.blogspot.com/ )
.
OdpowiedzUsuńsupcio <3
OdpowiedzUsuńCudowny
OdpowiedzUsuń