Nie miałem pojęcia ile tak stałem z
dziewczyną na tym deszczu. Ale z każdą kolejną chwilą pragnąłem coraz to
więcej. I nie było to spowodowane tylko tym, że od dłuższego czasu nie
zbliżałem się w żaden sposób. Juliette była w swój sposób tak delikatna i
wrażliwa, że pod wpływem jej dotyku uciekały ze mnie wszystkie smutki i żale.
- Justin. – usłyszałem ciche chrypnięcie
wydostające się spod jej ust i chyliłem powieki. Dopiero teraz zdałem sobie
sprawę z tego, że trzymam dłonie na policzkach blondynki. Uśmiechnąłem się
najdelikatniej jak potrafiłem i zsunąłem dłonie na jej ramiona.
- Lepiej? – zagadnąłem, motając wzrokiem
po jej twarzy. Kompletnie nie miałem pojęcia czego mogę się spodziewaj z jej
strony. Zamrugała szybko powiekami jakby dotarło do niej właśnie co takie
wydarzyło się przed paroma sekundami.
- Lepiej. – odetchnęła, spuszczając głowę
i wlepiając wzrok w chodznik. Zapomniałem przez to wszystko o tym, że nadal
leje, a my jesteśmy już całkowicie przemoknięci.
- Chodź do domu. – mruknąłem, zagarniając
ją jednym ramieniem do swojego boku i ruszyłem w stronę bydunku. Wchodząc do
środka posłałem matce porozumiewawcze spojrzenie przez co ulotniła się, niby to
schodząc do piwnicy po konfitury. Czułem się jakby sterował marionetką, gdy
wręcz nachalnie przycisnąłem barki Juliette i tym samym usiadła na brzegu
mojego łóżka.
- Masz, przebierz się, bo się jeszcze
rozchorujesz. Zaraz wracam. – podałem blondynce swoje czarne spodenki i białą,
luźną koszulkę po czym sam wyszedłem do łazienki, przebierając się w dresowe
szare spodnie.
- Co Ty wyrabiasz, Justin?! – matka wsunęła
się do łazienki, krzycząc na mnie szpetem.
- Ciiiiii. – przyłożyłem palec do ust i
sięgnąłem za jej plecy, zamykając drzwi. – Wszystko jest okej.
- Do końca zdurniałeś? Jak mogłeś
pocałować tą dziewczynę na środku ulicy?! Wiesz jakie to niesie za sobą
konsekwencje? – złapała się za włosy i wzniosła oczy ku górze. – Oby Was tylko
żadni paparazzi nie złapali, bo się zacznie burza.
- Mamo, spokojnie. Uspokoiła się, więc
jest dobrze. – mruknąłem, łapiąc za klamkę drzwi i otworzyłem je. – Mam wszystko
pod kontrolą.
Na pewno, Justin? Na pewno?
Kiedy wszedłem do pokoju mokre ubrania
dziewczyny przewieszone były przez krzesło i na parapecie okna. Serce
podjechało mi pod gardło, kiedy znalazł się tam także biały stanik.
Uśmiechnąłem się jednak chcąc odgonić od siebie zbereźne myśli i usiadłem obok.
- Nie jest Ci zimno? – wychrypiała,
kierując swój wzrok na moją gołą klatkę piersiową. – Lubisz pokazywać się bez
koszulki. – to nie było pytanie. Uśmiechnąłem się, kręcąc powoli głową.
- Rzadko kiedy jest mi zimno. A koszulki
mnie po prostu drażnią. Mam wrażenie, że chodzi po mnie wtedy stado mrówek. – o
dziwo zaśmiała się krótko, zaczesując kosmyk wilgotnych włosów, które
rozpuściła, za ucho.
- Mówił Ci już ktoś, że masz śliczne
włosy? – zagadnąłem, wyciągając dłoń i złapałem ich kosmyk w dwa palce. –
Bardzo zadbane i w ogóle. – uśmiechnąłem się.
Było w niej coś, co nie pozwoliło mi
odsunąć się na krok.
Zakochałeś się!
- Chyba dzisiaj nigdzie nie polecę. –
puściłem jej włosy i zacisnąłem palce na kocu, który ścielił łóżko.
Juliette
wyprostowała się i spojrzała na mnie, podkulając nogi do siadu tureckiego. – W Stanach
podbno przechodzi huragan i odwołali wszystkie loty. Nie jest tak źle, ale
gorzej jak będę musiał przełożyć trasę. – przeczesałem dłonią włosy,
zostawiając je w kompletnym nieładzie.
- Na pewno zdążysz, nie martw się. –
odezwała się po dłuższej chwili milczenia i wyciągnęła dłoń, żeby potrzeć moje
ramię. Zaskoczyła mnie, ponieważ pierwszy raz dopuściła się jakiegokolwiek kontaktu
ze swojej strony.
Już chciałem coś powiedzieć, jednak
zauroczony tym, że jej opuszki palców delikatnie przesunęły po moim policzku,
nie odezwałem się. Skierowałem tylko swoje spojrzenie na jej oczy, które
uważnie śledziły każdy najmniejszy detal mojej twarzy. W skupieniu analizowały
ważne i mniej ważne szczegóły mojego ciała. Czułem jak w każdym miejscu w
którym zostawiła ślad zaczęło się przyjemne mrowienie. Palce jej drżały, ale
był to najpiękniejszy dotyk jaki mogłem kiedykolwiek zaznać. Prześledziła potem
skórę pod okiem, nos, szczękę, aż wreszcie przesunęła opuszkami po moich lekko
rozchylonych ustach. Oddech od razu mi przyspieszył.
- Nie boisz się mnie. – szepnąłem,
wyczuwając rosnące napięcie. Uśmiechnęła się, mrużąc oczy i zsunęła palce na
moją brodę, kiwając przecząco głową. Tak mocno zauroczyłem się tą chwilą, że
nie mogłem opanować swoich ruchów.
Delikatnie przyłożyłem dłoń do jej
policzka, palce wsuwając za jej ucho i nachyliłem się nad dziewczyną. Od razu
zaprzestała swoich ruchów, opuszczając dłoń na moje kolano. Po chwili poczułem
pod ustami gładką skórę jej ciepłego policzka. Uśmiechnąłem się, składając na
nic długi, czuły pocałunek.
- Muszę Ci coś powiedzieć. – wychrypiała,
spinając mięśnie.
- Zaraz, zaraz. – wsunąłem palce w jej
włosy, ustami przebiegając po lini jej szczęki.
O, brzoskwinie!
- To ważne. – upierała się, ale jakoś nie
odsunęła się ani na milimert. Onieśmielony tym, że jeszcze mi nie przerwała,
musnął kącik jej ust, który drgnął lekko.
- Nie ma nic ważniejszego od tej chwili. –
mruknąłem nie myśląc już racjonalnie i musnęłam delikatnie jej rozchylone usta.
Wręcz wyczułem jak wstrzymała powietrze. Kiedy spojrzałem wyżej napotkałem
przerażone spojrzenie dziewczyny. – Spokojnie. Rozluźnij się trochę. –
wyszeptałem i na nowo złożyłem kilka pocałunków na jej wargach.
Nie wiedziałem ile trwało, aż wreszcie
przyłączyła się do mnie stosunkowo powoli zaczynając ocierać się ustami o moje.
Zacząłem się przez moment zastanawiać co ja w ogóle wyrabiam? Dlaczego się z
nią całuję? Nie chciałem jednak teraz o tym myśleć, więc ośmieliłem się drugą
dłoń ułożyć na jej policzku i przysunąć jeszcze bliżej siebie drobne ciało
Juliette.
Serce tłukło mi w piersi jak szalone i
czułem się jak jakiś pierdolony prawiczek. Musiałem się nieźle wygiąć, żeby
zasięgać jej ust.
Przesunąłem końcem języka po dolnej
wardze na co westchnęła, rozchylając usta jeszcze bardziej.
Nie wiem co się stało ani kiedy, ale coś
we mnie pękło. Narosło we mnie tak duże uczucie zatrzymania tej dziewczyny przy
sobie, że poczułem się wobec niego bezsilny. Parę dni wcześniej zapewne
wykorzystałbym tą sytuację do maksimum i skończylibyśmy w łóżku. Ale nie. W tym
momencie pragnąłem po prostu całować jej słodkie usta.
- Justin. – chrypnęła, budząc mnie z tego
dziwnego amoku i odsunęła się, układając dłonie na mojej klatce piersiowej.
- Hm? – mruknąłem, znowu się nachylając,
jednak zasięgnąłem teraz tylko czubka jej nosa, który ucałowałem. Uśmiechnąłem
się, przenosząc wzrok w jej przerażone oczy. – Co się dzieje?
Juliette poprawiła się nerwowo na łóżku,
splatając palce ręki i ułożyła je na swoich udach. Wyprostowałem się
wyczuwając, że naprawdę ma mi coś ważnego do powiedzenia. Wzięła kilka
głębokich wdechów, spinając na nowo swoje całe ciało.
- Pamiętasz Juse? – spytała cicho, prawie
niedosłyszalnie, więc musiałem się lekko pochylić, żeby dosłyszeć to, co mówi.
- Pamiętam. – odpowiedziałem krótko,
nagle przypominając sobie rozmowę z chłopakami zaraz po imprezie.
- Czy Tobie
już kompletnie odjebało?! – sfrustrowany, zaczął zbierać moje ciuchy po pokoju
i rzucił nimi we mnie, mrużąc oczy. – Przeleciałeś, kurwa, Sawton! – pochylił
się tylko po to, żeby uderzyć mnie otwartą dłonią w tył głowy.
Zamrugałem
oczyma, wpatrując się w niego dużymi oczyma.
- Stary,
ochłoń, byłem tu z Juse. – zaśmiałem się nerwowo i usiadłem.
Już
chciałem się odkryć i ubrać, kiedy przypomniałem sobie, że nie mam nic na
sobie.
- Jaką
kurwa Juse! Widziałem jak rano Sawton wychodziła z tego pokoju! No chyba nie
powiesz mi, że przyszła posprzątać!
- Ale co to ma wspólnego z Tobą? –
naciskałem, chcąc dowiedzieć co takiego dziewczyna chce mi powiedzieć.
Juliette mocno zagryzła swoją dolną
wargę, spuszczając wzrok na swoje dłonie.
- Botojajestemnią. – wybełkotała szybko,
przez co nie zrozumiałem kompletnie niczego.
- Co? – krew w moich żyłach podgotowała
się, będąc mninimalnie od stanu wrzenia.
- Wtedy na imprezie.. – zaczęła,
podnosząc się z łóżka i podeszła do okna. – Na imprezie tańczyłeś ze mną. –
wyrzuciła wreszcie z siebie te słowa, a ja zaniemówiłem. – To ja jestem Juse,
Justin. Jak mogłeś się nie zorientować? – zacisnęła palce na parapecie, nawet
nie patrząc w moją stronę.
Dotarło do mnie i uderzyło z siłą
uderzenia wielkiego młota ostatnia noc po imprezie u Chrisa. Przetarłem twarz
dłońmi nie wierząc w to, co właśnie się dzieje.
- I ze mną się kochałaś też Ty? –
zapytałem łamiącym się głosem. Serce łomotało mi po raz kolejny dzisiaj, jednak
w tej chwili z przerażenia. Spojrzałem na nią, pokiwała przytakująco głową. –
Ja pierdolę. – syknąłem, znowu chowając twarz w dłoniach, a potem przesunąłem
je na swoje włosy i pociągnąłem za ich końcówki. – To jest chyba jakiś śmieszny
żart, prawda?
Siedziałem wbity w łóżko i nawet nie
miałem siły na to, żeby się podnieść.
- Wszyscy jesteście tacy sami. –
prychnęła, odbijając się od parapetu i przeszła przez pokój, w stronę drzwi.
Momentalnie podniosłem się, łapiąc stanowczo za jej nadgarstek.
- Gdzie Ty idziesz? Nigdzie nie
pójdziesz. – przełknąłem ślinę czując, że jeszcze chwila, a moja złość zacznie
ulatniać się w inny sposób. Chociaż w tej chwili byłem bardziej przerażony niż
rozzłoszczony.
- Jesteś taki sam jak inni faceci. Lecisz
tylko na to, że dziewczyna ładnie wygląda. – nie sądziłem, że kiedykolwiek
Juliette Sawton stanie się taka stanowcza. A ja? Po prostu stałem, nie wiedząc
co mam powiedzieć. Miała stuprocentową rację.
- Zdziwiony? – prychnęła, nadal
pozwalając mi się trzymać za nadarstek. – Gdybyś wiedział, że jestem nią, nawet
byś mnie nie dotknął. Myślisz, że nie wiem jakie chodzą o mnie pogłoski tutaj?
Że jestem dziwaczką, że mam ojca alkoholika, że jestem nienormalna..
- Przestań. – przerwałem jej, puszczając
jej nadgarstek. – Dzisiaj nie robiłem tego wszystkiego z powodów, które
wymieniłaś.
Pokręciła głową i zaśmiała się krótko. –
Oboje wiemy, że gdybym tego nie przerwała to znowu wylądowalibyśmy w łóżku,
więc błagam, oszczędź sobie.
W tym momencie przesadziła, a we mnie
znowu coś pękło.
- To Ty mnie, kurwa, okłamałaś! –
wrzasnąłem zapewne na cały dom co wywołału u Juliette cofnięcie się o krok ode
mnie. – Nie dziwię się, że masz dwie osobowości, skoro jako Juliette
zachowujesz się jak jakaś cnotliwa panienka. – burknąłem oschle.
Hola, hola. Schowaj pazurki, to jest kobieta.
Patrzyła na mnie mocno rozszerzonymi
oczyma zapewne nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie powiedziałem.
- Wracaj tam, skąd przyjechałeś. Jesteś
gówno wart. – ostrość tych słów uderzyła we mnie z taką siłą, że nie
odpowiedziałem już nic. Nawet nie wiedziałem, kiedy wyszła z mojego pokoju.
Wsunąłem palce we włosy i pociągnąłem za ich końcówki dość mocno.
- Kurwa mać!
_________________________________
Cześć, Kochani!
Jak widzicie Justin wreszcie dowiedział się prawdy. Jak myślicie, co teraz będzie?
Tak, tak, wiem. Rozdział krótki, ale miał być właśnie taki. Teraz dopiero zacznie się prawdziwa zabawa.
Kolejna impreza przyniesie ze sobą niespodziewane konsekwencje.
Do następnego! xoxo
Tak w końcu się wydało. Ale reakcja Justina mnie powaliła. Dobrze że w końcu prawda wyszła na jaw. I pocałowali się *_* Czekam na nn i weny życzę ;*
OdpowiedzUsuńOmg nie nie co ten Justin oni się muszą pogodzić no hallo*.* taaak bardzo mi się to podoba! :D xx
OdpowiedzUsuńOMG! Oni muszą się pogodzić! Rozdział cudo i czekam na następny.
OdpowiedzUsuńwow... Rozdział zajebisty czekam na kolejny :*
OdpowiedzUsuńNie, nie, nie!! O mój Boże, to się nie może dziać. :( Błagam, powiedz, że oni się nie pokłócili :(
OdpowiedzUsuńNiee, to jest niemożliwe. Chodź to pierwsza ich poważna kłótnia, już wiem, że nie będę przepadać za takimi dramami! :( Z jednej strony, cholernie się cieszę, że Juliette mu wszystko wyznała, bo przecież nie mógł żyć ciągle w niewiedzy. Była z nim szczera, powiedziała mu prawdę o nim, a on nie powinien reagować tak gwałtownie. :( Jezu, czemu to wszystko musiało się tak potoczyć. :( Ale obiecujesz, że oni się pogodzą? Są zbyt idealni, na takie zgrzyty. Mam nadzieję, że Justin jeszcze przez długi czas nie wróci do swojego gwiazdorskiego życia. Ciekawe, czy będzie coś robił w stronę poprawy ich relacji? Kurcze, tak bardzo bym chciała :(
Jesteś niesamowita. Czytając rozdział, byłam oczarowana tym, jak kilka prostych słów, napisanych i złączonych przez Ciebie mogą sprawić, iż wariuję. Naprawdę. Każdy gest ze strony Juliette, czy Justina powodował u mnie miłe skręty w żołądku. Czułam się, jakbym stała tam obok i jakby to wszystko, rozegrało się obok mnie. To niesamowite uczucie, gdy autorka przenosi swojego czytelnika we wspaniały świat swojego opowiadania. Jedno jest pewne - masz talent i bardzo dobrze go wykorzystujesz.
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! <3
~ Drew.
xxx
http://glow-in-your-eyes-enlighten-my-world.blogspot.com/
http://angelsdonotdieyet.blogspot.com/
O Matko. :o
OdpowiedzUsuńJustin dowiedział się, że Juliette to Jese. :o ♥
Oby oni prędko się pogodzili.
Zachęcam do zgłoszenia swojego bloga tutaj --> http://xfanfictionpl.blogspot.com/
Hurra, nowy rozdział! :D Od ostatniej soboty, chyba nie było takiego dnia, w którym bym nie zajrzała na twojego bloga. Normalnie się chyba uzależniłam. :D Jezu, jak przyjemnie mi się czyta twoje opowiadanie. Mam takie wrażenie, że ty tak lekko piszesz, bez żadnych problemów. Ale co tu się dziwić. Masz przecież 21 lat i taki dobry styl pisania nie powinien dziwić. :) A co do rozdziału, to zaskoczyłaś mnie. Oczywiście pozytywnie. Wyobrażałam sobie, że po tym pocałunku w deszczu będzie między bohaterami panować niezręczna cisza, a tu kolejny pocałunek, fajnie hahaha. Myślałam, że Justin sam się zorientuje, ale jednak sumienie Juliette nie dało jej spokoju i sama mu o tym powiedziała. Również kolejną niespodzianką okazało się dla mnie postawa Julie. Ukazała swoją inną, waleczną stronę. Spodziewałam się, że po tym gdy ujawni mu swoją tajemnicę, ucieknie mu, a tym razem broniła się. Szczerze chyba bardziej wolę taką Juliette od dotychczasowej. Końcówka już taka za przyjemna nie była, zwłaszcza ostatnie słowa wypowiedziane przez blondynkę. Przesadziła z tym, ale wiadomo - powiedziała to pod wpływem emocji. Mam tylko nadzieję, że się szybko pogodzą. Weny, weny i jeszcze raz weny życzę na to świetne opowiadanie! :)
OdpowiedzUsuńPS. Już nie mogę się doczekać, co będzie na tej imprezie. :D
musiałaś skończyć w takim momencie...
OdpowiedzUsuńNo to się porobiło...
OdpowiedzUsuńNie wiem, co mam mysleć o tym wezystkim. Na razie w głowie przelatują mi obrazy i próbuje je jakoś logicznie ułożyć.
Julie pokazała pazurki :) to mi się podoba.
Rozdział bardzo uczuciowy, jeśli można to tak nazwać. Justin nam dorasta i zaczyna rozumieć czym jest uczucie.
Szerze zainteresowałaś mnie tą następną imrezą i konsekwencjami, jakie po niej wynikną.
Pozdrawiam serdecznie :*
Cudoo <3 Chce nastepny :-)
OdpowiedzUsuńJa pierdziele :O:O:O:O
OdpowiedzUsuńto jest lepsze od Dagera i te pe :OOO to uzależnia!
fabuła- niesamowita
rozdziały- szybko dodawane a co do dzisiejszego rozdziału to miazga :O co z kolejną imprezą :o wtf mam mnóstwo myśli że Juliette jako Juse przeleci się z innym chłopakiem i złamie justinowi serce :o kurde ja chce już kolejny ! <333333333333333333333333333 *O*
Oni muszą się pogodzić!! Nie mogę doczekać się, co będzie w następnym rozdziale!!! I co się wydarzy na imprezie?! *.*
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie!! <3
O nie!
OdpowiedzUsuńLiczę na to, że pogodzą się jeszcze przed wyjazdem Justina no chyba, że on nie pojedzie. Mam nadzieje, że wszystko będzie super między nimi!
http://come-here-baby.blogspot.com/
Kocham Cię, kocham Cię, kocham Cię! Proszę, dodaj szybko nn. Jesteś naprawdę najlepsza, jestem tak zakochana w tym blogu że to powinno być zakazane xD musze po prostu wiedzieć co się miedzy nimi będzie działo, podniosłaś moje ciśnienie mówiąc, że coś się wydarzy na kolejnej imprezie, ohh <3
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział i do tego cudowny wygląd bloga. *_*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko dodasz nn. ♥
zapraszam do siebie na nowy rozdział ---> http://fuck-everything-im-belieber.bloblo.pl/
następny kocham to boże <3 możesz mnie informować na tt? @ewelina332
OdpowiedzUsuń