2.06.2014

ROZDZIAŁ JEDENASTY

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Notka pod rozdziałem!

_______________________________

Lało i wiało. Wiało i lało.

@justinbieber: Módlmy się za wszystkich, których dotknął huragan. Jestem z Wami wszystkimi, nie bójcie się prosić o pomoc.

Wrzuciłem wpis na Twittera, chcąc wzbudzić w ludziach jakąkolwiek reakcję na skutki tegorocznego huraganu, który poszkodował setki, a może i miliony ludzi w całej Ameryce południowej. Od razu liczba lajków i odpowiedzi wzrosła do tysiąca, dwóch, potem do kilunastu i kilkuset w niewyobrażalnie szybkim tempie.

@lovebieber: Kocham Cię Justin bardzo! <3

@katrin121: OMG jesteś taki słodki!

@solsit: Modlimy się razem z Tobą.

Pokręciłem głową z niedowierzeniem, że zamiast współczuć, wypisywały jak mnie kochają tak naprawdę nie wiedząc co właśnie dzieje się na tej samej ziemi po której stąpają. Wylogowałem się, otwierając stronę Instagram’a i wrzuciłem zdjęcie śpiącego Jaxona, które zrobiłem cztery dni temu, tuż po burzliwej rozmowie z Juliette.

Tak, już cztery dni jak tutaj siedzę i nic nie mogę zrobić przez szalejącą pogodę za oknem. Do tego wszystkiego na wspomnienie wydarzeń sprzed kilku dni cały mój organizm kipi ze słości. Ale starałem ze wszystkich sił nie myśleć o tym, a w szczególności nie przypominając sobie słodkich ust tej dziewczyny.
Na szczęście moje myśli skutecznie odwróciło brzęczenie komórki.

Samuel: Co robisz?

Uśmiechnąłem się pod nosem, widząc wiadomość. Była tak bardzo normalna i nie wykazująca żadnego zainteresowania moją osobą tylko ze względu na to, kim jestem, że nie zastanawiałem się nad tym, czy na nią odpowiedzieć.

Ja: Chyba pierwszy raz w całym moim życiu się nudzę. Od czterech dni miałem być w L.A. :/

Zdjęcie Jaxona już przykuło uwagę 132.113 osób. Rozsiadłem się wygodniej na łóżku, zerkając w stronę okna za którym dział się istny koszmar. Przez moment przemknęło mi przez myśl, że centrum huraganu dotrze tutaj, do Kanady.

Samuel: Nudne życie nudnych ludzi, lol. ;D Chris robi małą domówkę dzisiaj, wpadaj. ;D

Wiatr znowu zawył, tworząc na moich rękach lekką gęsią skórkę.

No błagam, czyżbyś zaczął się bać?

Ja: Jasne, że będę. Jak dojdę w ogóle, lol.

Chris: Nie wiem jak Ty, ja lubię dochodzić! ;d

Parsknąłem śmiechem, łapiąc aluzję jego wiadomości i pokręciłem głową, od razu odpisując.

Ja: Pierdol się.

Wizja dzisiejszej imprezy zapowiadała się aż nazbyt interesująco.

Po pierwsze – od czterech dni siedzenia w domu zaczynałem mieć chyba odleżyny, ponieważ tyłek bolał mnie za każdy razem jak siadałem albo się kładłem. Próbowałem znaleźć sobie oczywiście jakieś zajęcie, cokolwiek.

Telewizja? Nudne.

Instagram? Zdążyłem dodać piętnaście bezsensownych selfie.

Twitter? Odpisałem na chyba największą liczbę twittów od moich fanów w całej swojej karierze.

Nowa piosenka? Próbowałem ze trzydzieści razy i kończyło się na tym, że kartka lądowała pognieciona w śmietniku.

Rodzeństwo? Zadowoleni siedzieli u dziadków, zapewne rozpieszczani milionem cukierków i zabawek.

Zastanawiałem się nawet nad zorganizowaniem livestream’a, ale stwierdziłem, że podczas huraganu mogą wystąpić problemy z połączeniem, więc nie chciałem stwarzać dodatkowych kłopotów. Jedynym więc moim wybawieniem była moja mama z którą zawsze znalazłem sobie jakiś temat do rozmowy.

Po drugie – podczas imprezy będę mógł chociaż trochę oderwać się od myśli związanych z Juliette, które przez ostatnie cztery dni tak bardzo zaprzątały mi głowę, że nie mogłem się na niczym w stu procentach skupić. Nie miałem jednak ochoty rozmyślać nad tym co się stało, bo myślałbym przez następne dziesięć lat, więc po prostu dałem sobie z tym spokój. Skoro chciała się zabawić to nie mogę jej tego zabronić, prawda?

***

- Wychodzisz w taką pogodę? – usłyszałem głos Pattie, kiedy zbiegłem schodami na dół. Zmierzyła mnie wzrokiem, unosząc brew do góry. – I gdzie się tak wystroiłeś?

Spojrzałem po sobie – wyglądałem zupełnie normalnie. Błękitne jeansy ze spuszczonym stanem, czarna bokserka, jeansowa kamizelka w kolorze spodni, czarne Supra ze złotymi wstawkami i złoty łańcuch przewieszony przez szyję. Nic nadzwyczajnego. Jedynie włosów postanowiłem nie układać na piankę tylko zostawić luzem, przez co na czole utworzyły mi grzywkę.

- Idę do Chrisa, mieszka parę domów dalej, więc raczej nic mi się nie stanie. – wzruszyłem ramionami naciągając na nie kurtkę przeciwdeszczową z Nike’a i naciągnąłem kaptur. – Wrócę później, nie czekaj na mnie.

- Od kiedy to mówisz mi, kiedy wrócisz do domu? – zaskoczona odprowadziła mnie do drzwi, gdy wyszedłem na dwór.

- Chyba po to mnie tutaj ściągnęłaś. – burknąłem i łapiąc za krańce materiału kaptura, żeby mi nie spadł, puściłem się biegiem w stronę domu Chrisa.

Może i byłem nieco oschły wobec Pattie, ale w końcu miałem rację.

***

- Super, że zrobiłeś tą imprezkę, bo naprawdę… wsiadłbym w auto i sam pojechał do Los Angeles. – zaśmiałem się, odchylając głowę na bok. W żyłach zdążył zakotwiczyć się już alkohol, którego wypiłem przez te dwie godziny dość sporo. 

Musiałem się wyluzować.

Głośna muzyka dudniła mi w uszach, a zapach tytoniu i alkoholu przyjemnie łaskotał mój nos. Nie było zbyt dużo osób, maksimum dwadzieścia.

- Mówię Ci, niedługo z własnej nieprzymuszonej woli będziesz tutaj przyjeżdżał na moje imprezy. – Chris parsknął śmiechem, upijając spory łyk piwa i zgniótł pustą już puszkę, wyrzucając ją za siebie.

- Cześć, Justin. – piskliwy kobiecy głos rozbrzmiał nad moim uchem. Przekręciłem głowę i zobaczyłem uśmiechniętą twarz Sabiny McMiller – mojej kuzynki. Uśmiechnąłem się, spinając głową. – I jak tam Twoja Juse? – wcisnęłam się na kanapę pomiędzy mnie a Samuela i upiła łyk trunku z czerwonego, plastikowego kubeczka.

Zacisnąłem mocno zęby słysząc wzmiankę o blondynce. – A jak ma być? Nie widziałem jej już dawno. – wzruszyłem ramionami, chcąc jak najszybciej zmienić temat. – Ładnie wyglądasz. – palnąłem bez zastanowienia.

Sabina jak i reszta osób, którzy siedzieli z nami na kanapie spojrzała na mnie.- No co? – mruknąłem, unosząc lekko ręce. – Kobiety zawsze trzeba komplementować, prawda? – objąłem brunetkę ręką i przyciągnąłem do swojego boku.

Pip, pip, piiiiiiiiip! Halo, Bieber, to Twoja kuzynka!

- Naprawdę tak sądzisz? – jej alkoholowy oddech przyjemnie załaskotał moje ucho. Może gdybym nie był teraz pod wpływem kilku piw i po tak bardzo emocjonujących wydarzeniach to nie posunąłbym się do takich słów i gestów.

- Pewnie. Mam najseksowniejszą kuzyneczkę na świecie. – odchyliłem głowę do tyłu, wciągając ją niemalże na swoje kolana i układając wolną dłoń na odsłoniętych, zgrabnych udach.

Sabina zachichotała wesoło, przykładając dłoń do rozchylonych ust i przyjemnie kręciła mi się na kolanach.
- Bizzle, nie wiedziałem, że macie w rodzinie aż tak zżyte stosunki! – Chris klepnął mnie otwartą dłonią w plecy i wstał z kanapy. – Idę się odlać.

Miałem teraz wszystko i wszystkich najserdeczniej w dupie. Dzisiaj ja chciałem się zabawić, a duża ilość alkoholu we krwi tylko mi w tym pomagała.

- Twój chłoptaś nie będzie zazdrosny, że siedzisz samemu Justinowi Bieberowi na kolanach? – zapytałem, wyciągając z jej dłoni czerwony plastikowy kubek i wypiłem do końca trunek, wyrzucając plastik za siebie. Brunetka objęła jedną ręką moją szyję i uśmiechnęła się promiennie.

- Rzuciłabym każdego za to, co teraz robisz. – wymruczała mi do ucha, sunąc opuszkami palców pod moją koszulką, po lekko napiętych mięśniach brzucha. Nie dziwiło mnie to, że mój organizm zareagował tak błyskawicznie i to, że na pewno Sabina wyczuła to pod swoimi pośladkami.

- Możesz przestać? – uśmiechnąłem się lekko, przebiegając opuszkami palców po jej rozgrzanym karku.
Bieber, opanuj się, mamy gościa.

- Twoja zguba przyszła. – głos Samuela wyrwał mnie z tego dziwnego transu i spojrzałem w kierunku drzwi wyjściowych czując jak całe moje podniecenie i alkohol ulatuje ze mnie w jednej sekundzie.

Jej długie, zgrabne nogi odziane były w zwykłe jeansowe granatowe rurki, a chude ramiona zakrywała obcisła biała koszulka na długi rękaw i z mocno wyciętym dekoltem. Blond włosy związała w wysokiego koka w taki sposób, że żaden niepowołany kosmyk nie wysuwał się pod czarnej gumki. Podkreśliła mocno czarnym tuszem rzęsy, a krwistoczerwony kolor jej ust przyprawił mnie niemalże o palpitacje serca.
Mimo to wiedziałem, że nie jest już tą samą Juse, którą poznałem parę dni temu. I, że zabawiła się mną w chyba najgorszy sposób jaki mogła.

- Ciekawe kim teraz się zabawi. – głos Sabiny wyrwał mnie z rozmyślań. Spojrzałem na jej twarz i uśmiechnąłem się, odgarniając pojedyncze kosmyki z jej twarzy.

- Chodź zatańczyć. – mruknąłem i nie czekając na odpowiedź zsunąłem ją ze swoich kolan, wstając na równe nogi. Kilka gwiazdek zatańczyło przed moimi oczyma, ale nie dałem po sobie tego poznać i ruszyłem w głąb salonu.

- Jesteś spięty. – usłyszałem nad swoim uchem głos kuzynki, kiedy ułożyłem dłonie na jej biodrach i przyciągnąłem do siebie. Przebiegłem palcami po jej kręgosłupie i odetchnąłem ciężko. – Coś się stało, prawda?

Ścisnąłem usta w wąską linię nie wiedząc czy mogę wygadać się tej o to dziewczynie. Postanowiłem się więc nie odzywać i zacisnąłem powieki nie chcąc dostrzec gdziekolwiek Sawton.

- No przecież widzę, Justin. Pojawiła się ona i od razu spochmurniałeś. – odsunęła się ode mnie tak, by spojrzeć na moją twarz. Uchyliłem powieki i napotkałem lekki uśmiech Sabiny. – Namąciła Ci w głowie jak nie jednemu w Stratford. Przestań się nad nią użalać, bo i tak nic nie wskórasz. – znowu westchnąłem, rozchylając lekko wargi.

- Justin? – serce podjechało mi pod same gardło, kiedy usłyszałem za plecami tak bardzo znajomy mi głos. Pierw spojrzałem przerażony na twarz Sabiny, a potem puściłem jej biodra i odwróciłem się, napotykając najpiękniejsze spojrzenie jakie kiedykolwiek widziałem. Jednak obrazy z ostatniego naszego spotkania skutecznie wywołały we mnie rozdrażnienie.

- Słucham. – mruknąłem ironicznie, krzyżując ręce na piersiach. Nie dbałem teraz o to, że wszyscy patrzą właśnie na nas.

-  Możemy pogadać? – zapytała niepewnie, przygryzając dolną wargę.

- Ostatnio już chyba wystarczająco się nagadałaś, nie sądzisz?

- Przestań już.

- Co mam przestać? Ja mam przestać? – zapytałem nieco głośniej, powodując zwrócenie na nas jeszcze większej uwagi niż dotychczas. – Co, zyskałaś rozgłos, bo się mną zabawiłaś, tak? Jestem kolejny do Twojej kolekcji?

Grupka ludzi otoczyła nas w kółku i nie dbałem o to, że niektórzy zaczęli nas filmować. Zebrała się we mnie taka złość i frustracja, że byłem gotowy w tej chwili dosłownie do wszystkiego.

- Justin, przestań.. – niemalże wyszeptała, opuszczając barki. A ja, mimo, że chciałem wziąć ją teraz w swoje ramiona i wybaczyć jej wszystko byłem zbyt dumny, żeby dać się tak stłamsić dziewczynie.

- No co? Może powiesz tutaj wszystkim kim jesteś, co? – warknąłem, zaciskając dłonie w piąstki. Juliette spojrzała na mnie przerażonym wzrokiem i pokręciła przecząco głową. – No dalej, dalej. Myślę, że zrobisz im ogromną niespodziankę.

- Co tu się dzieje? – zamrugałem oczyma, zszokowany dzisiaj po raz kolejny. Przede mną stanął nie kto inny jak sam Joshua Sawton. – Wyłączcie to. – warknął do kilku osób, które nakręcały wszystko komórkami i spojrzał swoją córkę.

- Co Ty masz na sobie? I kto w ogóle pozwolił Ci tutaj przyjść? – blondynka skuliła ramiona, obejmując je rękoma. Miotałem wzrokiem po tych dwóch osobach wiedząc, że to nie skończy się dobrze.

- A Ty co? Znowu strugasz bohatera? – tym razem zwrócił się do mnie. Jego mokre ubranie świadczyło o tym, że znowu się rozpadało, a potargane włosy, że nadal wiało.

- Ty, to Sawton.

- No nie wierzę, serio to ona?

- Boże, jak mogłam się nie domyślić?

- Tutaj taka cnotka, a proszę jak się kręci.

Podniecone szepty wywołały we mnie jeszcze większą frustrację.

- Nie sądzę, by Pana tutaj zapraszano, więc może Pan już stąd wyjdzie? – syknąłem, udając grzecznego, chociaż w głębi duszy miałem ochotę sam go stąd wyprosić.

- Młody. To, że robisz z siebie debila na scenie i ściągasz za to kupę pieniędzy nie uprawnia Cię do tego, żebyś mi mówił, co mam robić. – mężczyzna zrobił krok w moją stronę, gotów w każdym momencie po prostu się na mnie rzucić. – Trzymaj się od mojej córki z daleka, albo już nigdy nie obejrzysz swojej buźki w lustrze tak pięknej.

- Tato, proszę.. – Juliette załkała, łapiąc ojca za nadgarstek. Jednak kiedy tylko mężczyzna zdążył unieść rękę i odwrócić się w kierunku swojej córki, zacisnąłem dłonie w pięści i zamachnąwszy się prawą ręką, z całej siły uderzyłem w jego twarz
.
- Kurwa, Justin! – w całym domu rozległ się krzyk Chrisa, który od razu złapał mnie za krańce koszulki i pociągnął w swoją stronę, uniemożliwiając mi jakikolwiek kontakt z Sawtonem. Joshua złapał się za złamany zakrwawiony nos a potem za rozciętą wargę.

- Pożałujesz tego, Gnojku. – rzucił oschle w moją stronę.

Przez chwilę wystraszyłem się, ponieważ nie ujrzałem za jego plecami Juliette. Uspokoiłem się jednak widząc, że zdążyła przemieścić się w moją stronę i stała tez lekko za mną, tuż przy boku trzymającego mnie mocno Chrisa.

- Wypierdalaj stąd! – szarpnąłem się, gotowy powtórzyć jeszcze raz swój ruch.

Mężczyzna rzucił mi ostatnie złowrogie spojrzenie i wyszedł z domu, trzaskając za sobą drzwiami.

- Impreza skończona, wyłazić. – zarządził Chris, poganiając wszystkich zebranych, żeby wyszli z domu.

Przełknąłem ślinę i od razu odwróciłem się w stronę Julie, łapiąc ją za ramiona.

- Nic Ci się nie stało? Wszystko w porządku? – zapytałem, wodząc wzrokiem po całym jej ciele jakbym chciał się upewnić, że na pewno jej nie uderzył.

Pokręciła przecząco głową, napinając całe swoje ciało pod moim dotykiem. Jednak kiedy podniosła wzrok i wlepiła swoje przestraszone spojrzenie we mnie, cała złość jaką do niej żywiłem uleciała ze mnie w jednej sekundzie. Przyciągnąłem ją do swojego torsu i kładąc dłoń na jej karku, wtuliłem w siebie jeszcze mocniej.

- Spokojnie, nic Ci się nie stanie. – mruknąłem, drugą ręką obejmując drobne ciało dziewczyny w pasie. Rozejrzałem się dookoła zdając sobie sprawę z tego, że w domu został już tylko Chris i Samuel, którzy patrzyli w naszą stronę mocno zszokowani.

No to nabroiłeś, Bieber.


_______________________________

Cześć, Kochani! 
Wiem, że miałam zawiesić bloga do lipca, ale dodałam rozdział dzisiaj z dwóch powodów.
1. Nie potrafię tak po prostu przestać nagle pisać i skupić się na czymś innym.
2. Złamałam palca u prawej nogi, bo jestem ślepa i nie widzę jak chodzę. W rezultacie uderzyłam w kant łóżka.
I wiem też, że będziecie teraz na mnie krzyczeć, że skończyłam w takim momencie i, że rozdział miał być dłuższy. No przepraszam, ale uwielbiam Wam zostawiać taki niedosyt! Trochę się porobiło, prawda? Jak myślicie, co teraz będzie? Jak zareagują znajomi? Czy Justin jej wybaczy? Co zrobi Joshua?
Do następnego! xoxo

Justin - tak w klimacie rozdziałowej imprezy .

23 komentarze:

  1. Ja cię chyba naprawdę zabiję za to trzymanie w napięciu! Z niecierpliwością czekam na więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  2. O mój Boże, tak cholernie czekałam na ten rozdział i.. Nie mógł być lepszy! Jezus, sam fakt, że Justin o niej przez cały ten cas myślał, jest taki.. AAAW! :3 Kochany! Nawet nie wiesz, jakiego miałam banana na twarzy, gdy zobaczył ją wtedy na imprezie i jak zareagował na jej wygląd. Justin nie może się oszukiwać, ona po prostu działa na niego, jak magnes. Są dla siebie stworzeni!
    Byłam cholernie zaskoczona tym, że Juliette sama odezwała się pierwsza do Justina, ale to tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że nie potrafią długo bez siebie wytrzymać, nawet jeśli znają się tak krótko. :D
    I potem ta akcja z jej ojcem.. No po prostu bosko! Justin w obronie swojej kochanej Juse, no, no. To coś pięknego :D
    I jak ją przytulił. Aw :( To takie kochane!
    Uwielbiam Cię, jesteś po prostu boska, nawet ze złamanym palcem! Swoją drogą, chciałabym kiedyś być tak dobrą pisarką, jak Ty! Czekam na kolejny z niecierpliwością.
    Twoja kochana Drew. ♥
    http://glow-in-your-eyes-enlighten-my-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu, no to jest boskie! Rozdział jest cudowny i musiałaś przerwać właśnie w takim momencie?! Czekam na następny i życzę dużo weny!

    Claudia xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział <3 Naprawdę potrafisz pisać i zaciekawić czytelnika,bardzo podaoba mi się twoje opowiadanie i napewno zostanę twoim wiernym czytelnikiem :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny!!!!! *.*
    Już nie mogę doczekać się nexta!! To jest takie genialne! *_*
    Kocham to! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Yeah po prostu zajebisty jak zawsze
    Lubie jak dużo się dzieje cieszę się ze jednak wróciłaś do nas wcześniej

    OdpowiedzUsuń
  7. Zrobiłaś bardzo miłą niespodziankę dodając nowy rozdział. :)
    Cóż tu powiedzieć. Justin taki groźny i porywczy. Julietta taka skruszona i smutna.
    Coraz bardziej nie lubię ojca Julie. Rozumiem, że śmierć żony była dla niego wielką tragedią, ale nie może tak traktować swojej jedynej córki. Ach... szkoda gadać.

    Pozdrawiam serdecznie :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  9. Przypadkiem trafiłam na twojego bloga i postanowiłam go przeczytać. Na początku nie bardzo byłam przekona by się zabrać za to, ponieważ trafiałam na takie blogi z Justinem gdzie jest podkoloryzowany jaki to cudowny i tym podobne. Tu jednak miła odmiana, zupełne przeciwieństwo i cieszę się, że trafiła na twojego bloga. Każdy rozdział ciekawi mnie coraz bardziej, oby tak dalej. Trzymam kciuki i życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dlaczego worried-college jest usunięte? :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponieważ dla mnie straciło sens, a z drugą Autorką nie mogę ostatnio złapać kontaktu.

      Usuń
  11. Kocham to opowiadanie <3 najlepsze ! dziękuję, ze to piszesz serio xd Uwielbiam i czekam z niecierpliwością na 12 rozdział :) <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Czekam z niecierpliwoscia na nastepny rozdzial, codziennie sprawdzam twojego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  13. jeden z lepszych rozdziałów jakie czytałam :)
    trzymaj tak dalej ;*
    czekam na kolejny wspaniały rozdział ;*
    zapraszam do mnie na nowy ---> http://fuck-everything-im-belieber.bloblo.pl/

    liczę na komentarz <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Szczerze mówiąc to już myślałam, że na nowy rozdział będę musiała poczekać do lipca, a tu taka niespodzianka!
    Jak zawsze potrafisz utrzymać czytelnika w napięciu i sprawiasz, że nie mogę doczekać się kolejnego. Kolejny raz Justin w Twoim opowiadaniu pomimo tego, że jest sławny i ma "trudny" charakter, potrafi być też bardzo opiekuńczy w stosunku do Juliette.
    Mała uwaga: nie twittów, tylko tweetów :)
    Czekam na następny i ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Boże, dziewczyno potrafisz zaciekawić. Nie wiem jak ty to robisz. Rozdział jest genialny. Jestem ciekawa jak dalej to się wszystko potoczy. Fajnie, że dodałas rozdział wcześnie. Czekam na nn i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Co za niespodzianka! Dobrze, że lubię od czasu do czasu wchodzić na twojego bloga i czytać ostatnie rozdziały od początku. Weszłam na tego bloga z zamiarem przeczytania kolejny raz 10 rozdział, a tu zaskoczenie. Ale się ucieszyłam. :D Naprawdę niech Bieber się ogarnie z tymi zapędami seksualnymi do swojej kuzynki, bo w pewnym momencie może dojść do kazirodztwa, hahaha. :D A w szczególności osobą, która powinien się ogarnąć, to na pewno ojciec Juliette. Niech da żyć dziewczynie i przestanie żyć przeszłością, rozpaczając nad stratą żony. Czasu nie da się cofnąć i niech się z tym pogodzi. Myślę, że teraz to będzie coraz lepiej, o ile ty czegoś nie wymyślisz. :D Wydaje mi się, że Justin wybaczy Juliette, on wręcz musi jej wybaczyć, bo co to by było za opowiadanie, gdyby główni bohaterowie by się nie pogodzili.
    Palca u nogi złamałaś? Heh, pilnuj się, żebyś kolejnego przypadkiem nie złamała. :D Aha no i ucz się na sesję. Życzę powodzenia. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Juhu bardzo się cieszę że jednak dodałaś rozdział :) no dzieje się jej Justin mysi jej wybaczyć*.* cuudo xx

    OdpowiedzUsuń
  18. Matko jaki cudowny rozdział <3 !
    Koniec... Prawie się popłakałam :)

    OdpowiedzUsuń

Followers