15.07.2014

ROZDZIAŁ SZESNASTY

   
 Dalej nie mam w domu Internetu. 
Nagłówki do szablonów na zamówienie mam już zrobione. Kiedy tylko podłączą mi tą zjebaną Neostradę, zabiorę się za CSS. Mam nadzieję, że nie najedziecie na mnie tak jak ostatnio?
Dziękuję za tyle komentarzy pod 15 rozdziałem. Mimo wszystko jesteście najlepsi.
Zapraszam na rozdział 1 na >> Beautiful Business <<
Do następnego! xoxo

 ____________________________

Rozdział zawiera treści +18.

- Co się stało? Gdzie Julie? Wszystko z Nią w porządku? Czemu nie odbiera ode mnie telefonów?  – zdenerwowany, ze słuchawką przy uchu, wybrałem numer matki, ponieważ nie mogłem dodzwonić się do dziewczyny. Zaraz po koncercie pojechałem do hotelu i w tej chwili wrzucałem do torby ciuchy.
    - Spokojnie, Justin. Położyła się paręnaście minut temu i zasnęła. Była bardzo zmęczona.
    - Jak dorwę tego faceta w swoje ręce to naprawdę nie ręczę za siebie. – syknąłem, przytrzymując iPhon’a ramieniem i zapiąłem torbę. – Jadę do Was.
    - Jak to jedziesz? Co Ty gadasz, Justin? Za osiem dni wyjeżdżasz w trasę. Ona jest u mnie bezpieczna, nie masz się o co martwić. Masz próby, musisz się dobrze przygotować.
    - Mamo, znam już cały scenariusz na pamięć, a tancerze poradzą sobie beze mnie. I tak na scenie nie zrobię w dziewięćdziesięciu procentach tego co ustalimy tutaj. – uspokoiłem ją, sam będąc kłębkiem nerwów. – Nie martw się, niedługo u Was będę.
    - Będziesz gdzie? – Scooter wyrósł przede mną, gdy się rozłączyłem i wychodziłem z sypialni. Wyminąłem go, rozglądając się po salonie.
    - Jadę do domu.
    - Chyba sobie żartujesz. Nawet nie masz samolotu. Poza tym nigdzie Cię nie puszczam, nie ma mowy. Nie teraz. – pokręcił przecząco głową, krzyżując ręce na piersi.
    - Wracam za parę dni.
    - Justin, mówię do Ciebie.
    Próbowałem go w jakiś sposób ignorować, ale strasznie mi to utrudniał.
    - Scooter, mam pilną sprawę i muszę wracać. Nie usiedzę na miejscu jeżeli tam nie pojadę. Czy kiedykolwiek Cię zawiodłem? – spojrzałem na niego poważnie, ściskając w ręku kluczyki od srebrnego Fiskera. Kiwnął głową. – No właśnie, więc wytłumacz mnie jakoś przed wszystkimi i niech dalej ćwiczą to, co robiliśmy do tej pory. Ręczę za nich i wiem, że sobie poradzą.
    - Zamierzasz jechać do Kanady samochodem stąd? – zapytał zdziwiony. – Przecież dojedziesz tam nad ranem.
    - W tej chwili to chyba najszybsza droga.


                                                                             
    Scooter miał rację. Dopiero po dziesięciu godzinach jazdy, kiedy zegar wskazywał pierwszą w nocy przekroczyłem kanadyjską granicę. Samo przedostanie się do mojej ojczyzny trochę trwało, ponieważ młoda strażniczka sprawdzająca paszport i ważność amerykańskiej wizy była tak bardzo zachwycona tym, że legitymuje samego Justina Biebera, że skończyło się na zrobieniu sobie zdjęcia i dość długiej rozmowie. Dlatego też kiedy puściła mnie wolno, docisnąłem pedał gazu aż do ziemi.
    Nie wiedziałem w tym momencie czy robię dobrze. Ale bezpieczeństwo tej dziewczyny było dla mnie teraz najważniejsze. Obiecałem jej, że przy mnie nie będzie musiała się bać, więc musiałem dotrzymać obietnicy. Poza tym, moje serce biło już tylko dla niej.
    Zaciskałem zęby, gdy minąłem przed godziną piątą nad ranem dom Sawtonów. Miałem ogromną ochotę obić Joshule twarz ze wszystkich możliwych stron, ale pierw chciałem dowiedzieć się co się stało.
    Było bardzo wcześnie, a z racji tego, że były wakacje, na osiedlu nie było żywej duszy. Zgasiłem rozgrzany silnik przed domem i najciszej jak potrafiłem wysiadłem z auta. Dopiero teraz poczułem jak bardzo jestem zmęczony. Wciąż miałem na sobie koszulę jeszcze z występu w radiu oraz czarne jeansy. Jedynie moje włosy były już lekko rozburzone.
    Wszedłem cicho do domu, w progu od razu rozpoznając buty Juliette. Upewniając się, że jeszcze nikt nie wstał wszedłem na górę. Jazzmyn i Jaxon spali w swoim pokoju. Potem zaglądnąłem do sypialni mamy, która także pogrążona była we śnie. Nie chciałem jej budzić, więc zamknąłem za sobą cicho drzwi. Serce zabiło mi, gdy stanąłem przed swoim pokojem.
    - Justin? – jej zaskoczony, cichutko głos rozniósł się po pomieszczeniu, gdy tylko do niego wszedłem. – Co Ty tutaj robisz? Która jest godzina? – wysunęła się spod mojej kołdry, podciągając się do siadu.
    - Przyjechałem prosto z Los Angeles. Przepraszam, że tak długo to trwało. – doskoczyłem do niej i nachylając się nad łóżkiem, wziąłem ją w swoje ramiona.
    Nie byłem w stanie zidentyfikować czy ojciec nie zrobił jej krzywdy, ponieważ rolety pokoju były zasunięte i panował półmrok.
    - Coś Cię boli? – odsunęła się ode mnie, a ja przysiadłem na skraju, wpatrując się w jej zatroskaną twarz.
    - Tylko trochę ręka. – westchnęła, robiąc mi miejsce. Bez zastanowienia, w ciuchach, wsunąłem się pod kołdrę. – Strasznie się wystraszyłam. Ojciec zaczął strasznie się wydzierać, był pijany i w ostatniej chwili mu się wyrwałam.
    - Przestań, ciiii. – objąłem ją ramieniem, przyciągając do swojego boku i ucałowałem jej pulsującą skroń. – Porozmawiamy o tym później. Uspokój się, jesteś już bezpieczna.
    Nawet nie wiedziałem kiedy wsunęła się na moje kolana, oplatając moją szyję rękoma. Naparła na mnie tak mocno, że musiałem podtrzymać się jedną ręką. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, że ma na sobie jedynie luźną koszulkę i czarne majtki. Mimo to wolną dłonią zacząłem gładzić jej plecy.
    - Nie wytrzymam bez Ciebie tak długo. Ledwie dałam sobie radę przez ten jeden dzień. – wyszeptała w moją szyję.
    - Spokojnie, wszystko będzie dobrze. Jesteś już bezpieczna. – powtarzałem czując, że moje serce rozbija się na miliony małych kawałeczków. – Gdybyś tylko mogła, zabrałbym Cię ze sobą.
    - Kocham Cię, Justin. – wyszeptała, zaciskając palce na pogiętej już koszuli w okolicy mojego obojczyka.
    A mi właśnie wszystko niczym woda, przepłynęło między palcami. Wszystkie emocje z taką siłą uderzyły o dno mojej podświadomości, że aż mnie zabolało. Co miałem jej odpowiedzieć? Że jest w tej chwili całym moim życiem? Że moje serce bije tylko dla Niej? Nie mogłem z siebie wykrztusić żadnego słowa. Jakaś żelazna dłoń zacisnęłam się na moim przełyku i nie pozwoliła mi powiedzieć dosłownie nic. Jakbym nagle stracił język z gębie.
    Przełknąłem mocno ślinę i złapałem palcami jej podbródek, podnosząc do góry. Musnąłem delikatnie jej usta swoimi chcąc dać tym do zrozumienia, że będę dla niej już na zawsze.
    Jedną z dłoni ułożyłem na kobiecym policzku i kciukiem masowałem okolice kącika ust. W tej chwili do szczęścia nie potrzebowałem już nic innego.
    Z czasem pogłębiłem pocałunek, rozchylając lekko wargi, by wsunęła swój język. Westchnąłem z zadowolenia czując jak ich końce otarły się o siebie. Nie wiem czy ten wybuch namiętności był spowodowany tą jednodniową rozłąką czy tym, że mieliśmy się nie widzieć podczas mojej trasy, ale czułem, że było nam to potrzebne. Jej drobne dłonie wsunęły się w moje włosy, burząc je już całkowicie. Obróciła się do mnie przodem, oplatając moje biodra swoimi nogami. Organizm zareagował dość szybko, a uczucie liżące mnie od wewnątrz zwiększało się coraz bardziej. Dlatego też powoli zsunąłem dłonie z jej ramion, przez żebra, aż palce zacisnąłem na jej nagich udach. Były tak perfekcyjnie gładkie i wyrzeźbione, że mógłbym już nigdy nie przestać ich dotykać.
    Coś między nami pękło. Jakby nieznana granica, ściana, którą obydwoje nagle zburzyliśmy. Nagle, gwałtownie przerzuciłem jej ciało tak, że położyła się plecami na poduszki, a ja sam zawisnąłem nad nią. Palcami od razu chwyciła guziki mojej koszuli i zaczęła ją rozpinać, wyciągając ją ze spodni. Musiałem nabrać głęboko powietrza, gdy materiał opadł gdzieś na podłogę.
    - Jesteś taka śliczna. – mruknąłem, zatapiając usta w jej rozgrzanej szyi. Składałem na niej czułe pocałunki, od czasu do czasu przygryzając lekko i koniuszkiem języka pieszcząc ów miejsce. Wydała z siebie ciche westchnienie, paznokciami przesuwając po moich napiętych łopatkach. Wspierałem się rękoma po obu stronach jej ciała, które w tej chwili było tylko i wyłącznie moje.
    Jednak całe moje uniesienie zniknęło w momencie, gdy wzrokiem dostrzegłem czerwone smugi od łokcia aż po nadgarstek Juliette. Uniosłem głowę.
    - On Ci to zrobił? – syknąłem, zsuwając się z niej i położyłem się obok, łapiąc za obitą rękę. Kiwnęła twierdząco głową. – Przysięgam, że zabiję tego sukin..
    - Przestań, proszę. – jęknęła, przybliżając się do mnie. – Nie teraz. Chcę pobyć z Tobą chociaż trochę nim wyjedziesz.
    - Ale jak mam przestać? Jak mogę przestać się martwić kiedy Tobie dzieje się krzywda a ja nic nie mogę na to poradzić? – przeczesałem palcami włosy, kładąc się na plecach. Julie już po chwili znalazła się nade mną.
    - Załatwię Ci wizę. – spojrzałem w jej oczy, kładąc dłonie na jej łopatkach i przyciągnąłem tak, że opadła na moją klatkę piersiową. – Pojedziesz ze mną w trasę. – odgarnąłem kosmyki jej blond włosów z twarzy i założyłem je za ucho.
    - Ty chyba naprawdę zwariowałeś. – pokręciła glową.
    - Nie zwariowałem.
    - Zwariowałeś.
    - Nie.
    - Tak.
    - Nie.
    - Justin? – przerwała tą dziwną rozmowę, patrząc mi prosto w oczy. – Chcę zapomnieć chociaż przez chwilę o tym wszystkim. 
    Nie odpowiedziałem. Złapałem za tył jej głowy i przyciągnąłem do siebie, rozbijając swoje usta o jej wargi. Pragnąłem tego samego co ona, a każde jej słowo było dla mnie rozkazem. Dlatego też zsunąłem dłonie w dół, na biodra i zacząłem sunąć nimi w górę, pod koszulkę. Pierwszy raz miałem zaszczyt osobiście poznawać to ciało. Tamta noc, jeszcze nim nie wiedziałem, że Juse to ona, nie liczyła się dla mnie. To była nasza pierwsza tak bardzo intymna chwila. Tamto traktowałem tak, jakby nigdy się nie wydarzyło. Nie chciałem do tego wracać. Pragnąłem zacząć wszystko na nowo. Z Juliette u boku.
    Serce zabiło mi szybciej, gdy dotarło do mnie, że nie miała na sobie stanika. Opuszkami palców, bardzo delikatnie i powoli przesunąłem po jej nagich piersiach, doczekując się cichego jęku tuż przy uchu. Uśmiechnąłem się do siebie, wciąż palcami badając każdy ich skrawek. A ona? Wisiała nade mną, pozwalając mi się dotykać. Objąłem obiema dłońmi obie piersi i ścisnąłem lekko.
    - Jesteś spięta. – wymruczałem, ustami muskając jej rozpalony policzek. – Spokojnie, Kochanie. Rozluźnij się.
    Zsunąłem dłonie w dół tylko po to, by złapać za krańce jej koszulki i podciągnąć do góry. Gdy wylądowała na podłodze, przeniosłem wzrok prosto w oczy dziewczyny. Uśmiechnąłem się do niej ciepło, tonąc w tych niebieskich tęczówkach. I po chwili to ja znowu nad nią górowałem. Położyłem się bokiem, chłonąc wzrokiem każdy detal jej ciała. A ona patrzyła na mnie z szeroko rozwartymi oczyma.
    - Gorąco mi. – wyszeptała, oddychając niespokojnie.
    Pochyliłem się, muskając ustami jej obojczyki. Aż wyczułem szybko i mocno bijące kobiece serce. Znaczyłem sobie drogę, wargami poznając każdy skrawek skóry Juliette. Gdy dotarłem do wzgórka, gdzie zaczynały się piersi, mruknąłem zadowolony, posuwając się coraz dalej. Dziewczyna nabrała dużo powietrza do płuc w momencie, gdy dookoła obcałowałem jej twarde już sutki, a potem wziąłem jednego między usta, ssąc go i drażniąc końcem języka. Kątem oka zauważyłem jak zaciska palce na pościeli, a jej ciało lekko wygięło się w łuk. Onieśmielony, przeniosłem się na drugą pierś.
    Nie myślałem już normalnie. Moim celem było spełnienie jej najmniejszej prośby. Pragnąłem, by poczuła się przy mnie szczęśliwa i bezpieczna. Ustami więc toczyłem się coraz niżej, obdarowując pieszczotami także jej brzuch. Przesunąłem językiem dookoła pępka, całując  po kolei każde żebro. W pewnej chwili poczułem gumkę od czarnych majtek. Przełknąłem ślinę, ale jedyne co zrobiłem to musnąłem jej wzgórek łonowy i podsunąłem się na wysokość twarzy dziewczyny. Otworzyła oczy, patrząc na mnie rozanielonymi oczyma.
    - Mówiłem już, że jesteś piękna? – uśmiechnąłem się, układając dłoń na jej brzuchu. Kiwnęła twierdząco głową, rozchylając usta. Jej klatka piersiowa unosiła się i opadała niespokojnie, a policzki pokryte były mocnymi rumieńcami. – Teraz bądź cichutko, bo wszystkich pobudzisz. – wyszeptałem już wprost do ucha Juliette i musnąłem je lekko.
    Moja dłoń zsunęła się niżej, a opuszki palców zgrabnie wślizgnęły się pod materiał czarnych fig. Nie ściągałem ich, nie chciałem jej peszyć ani wystraszyć. Od razu się spięła, ale pozwoliła mi kontynuować. Ustami uspokajałem ją nieco, muskając ucho, pod i czasami skórę szyi oraz rozpalone policzki.
    Naprawdę musiałem nad sobą mocno panować, by nie rzucić się na nią w tym monecie i wypieprzyć na wszystkie możliwe sposoby.
Biebeeeeeer, ale z Ciebie figo fago romantico!
    Jęknęła, gdy palcami dotknąłem czułego miejsca pod wzgórkiem łonowym. Dmuchnąłem gorącym powietrzem w jej ucho, opuszkiem palca wskazującego zaczynając delikatnie ów miejsce pocierać. Wygięła się w łuk, wydając z siebie jeszcze jeden zduszony jęk. Robiła wszystko, by nie być zbyt głośno. W końcu był dopiero świt.
    Pocierałem kobiecy „guziczek” i podziwiałem jak bardzo reaguje na mój dotyk. Pragnąłem dać jej wszystko. Całego siebie, cały świat, całe swoje życie. Byleby była szczęśliwa.
    - Dobrze Ci? – wymryczałem, podgryzając płatek jej ucha.
    - Tak. – sapnęłam, palce zaciskając na pościeli, aż całe prześcieradło się zmarszczyło.
    Bardzo powoli zsunąłem się niżej i delikatnie wsunąłem w nią palec. Najpierw do końca paznokcia, potem głębiej i tak na zmianę. Musiało jej się podobać, bo aż zaciskała usta, by nie wydać z siebie żadnego niepożądanego dźwięku.
    Moje ruchy z wolna stawały się coraz szybsze. Tak samo jak i jej oddech, który był teraz już płytki i dość gwałtowny. Pozwoliłem sobie nawet wsunąć drugi palec i zwolniłem nieco, chcąc dać jej najwięcej przyjemności.
    - Justin. – jęknęła, unosząc plecy na łopatkach.
    Ja jednak nie przyspieszyłem. Zaczęła kręcić się i wiercić z podniecenia i tego, że nie mogła jeszcze osiągnąć szczytu. A ja wsuwałem w nią palce tak powoli, że kilka sekund zajęło mi, by wsunąć je do końca. Wiła się pode mną, rozchylając co chwilę usta, by zaczerpnąć powietrza.
    Nie wiem ile to trwało, ale gdy złapała za mój kark i przyciągnęła do siebie, rozbijając swoje usta o moje wargi wiedziałem, że osiągnęła szczyt. Jej ścianki zacisnęły się mocno na moich palcach, w uda na ręce. Aż ugryzła mnie w wargę, na co jęknąłem przeciągle. Opadła potem na poduszki, mając zamknięte powieki.
    - Wszystko w porządku? – nachyliłem się nad nią, całując czubek jej nosa.
    - Dziękuję. – wyszeptała, uchylając powieki i uśmiechnęła się.
    Nie odpowiedziałem już. Położyłem się obok niej, zakrywając kołdrą nasze rozpalone ciała. Ja nadal miałem na sobie spodnie, ale to nie przeszkodziło mi, by leżeć w łóżku. Położyłem się bokiem, wpatrując się w jej twarz w momencie, gdy ona wpatrywała się w moją.
    - Przepraszam. – przerwałem tą chwilę, krzywiąc się nieco.
    - Za co? – zdziwiła się.
    - Jechałem całą noc i nawet się nie umyłem. A Ty musisz znosić teraz te smrody.
    Jedyne co mi odpowiedziała to był jej przepiękny, prawdziwy chichot, który dla moich uszu był jak najpiękniejsza melodia.

23 komentarze:

  1. Kochany Justin <3 Boski rozdział. Słodko ;) Czekam na nn xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaaa ! Niesamowity ! *.*
    Kocham to ! Oni sa tacy słodcy *_*
    Kocham to ! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Omfg! <3 Justin taki kochany. xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Oni są tacy słodcy! Kocham ich i to opowiadanie ♥ Twoje opowiadania są świetne :) Rozdział jest cudowny *____* Czekam na następny. Życzę dużo weny.
    Claudia xoxo

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny <3
    ineedangelinmylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. SUPER !!!! CZEKAM NA NEXT !!!! :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oni są tacy słodcy <3 Niech on ją zabierze w tą trasę. Rozdział cudowny. CZekam następny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jajakkajajjwa kocham to. Jest najlepsze

    OdpowiedzUsuń
  9. Aww bebskjansmskwns oni są tacy słodcy!

    OdpowiedzUsuń
  10. awww uroczo no *.* i tak juhu mają jechać razem w tą trase! bosko x

    OdpowiedzUsuń
  11. O mój Boże. Gorąco mi się zrobiło xD czekam na następny ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. gorąco się zrobiło.Fajny rozdział czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  13. Chyba najlepszy opis erotyczny jaki czytałam w ff. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jej... cóż... no właśnie dokładnie tak xD
    Trudno jest mi cokolwiek powiedzieć o tym rozdziale prócz tego, że oni są po prostu przesłodcy ;D
    Mam nadzieję, że Justinowi uda się załatwić wizę dla Julie i już zawsze będą together forever i wgl cód, miód i pomarańcze xD

    Pozdrawiam cieplutko :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Jezus Maria, cóż za słodki i.. Erotyczny rozdział, hahaha. <3
    Mimo wszystko, oni są tacy kochani. <3 Przyjechał specjalnie dla niej, Boże!
    Po prostu wymiękam!
    Jesteś N I E S A M O W I T A !
    ~ Drew.
    http://glow-in-your-eyes-enlighten-my-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. omg!!!!!!!!!!! cudo <3 kiedy nn?? ♥

    OdpowiedzUsuń
  17. Mega mi się podoba. ;))
    Justin jest dla niej taki opiekuńczy i troskliwy. Jejku, boję się tej trasy. Przecież fani wszystko zniszczą, a jak nie pojedzie z nim to kilometry i tęsknota. Xx
    Wiem co czujesz, sama miałam przeżycia z Neostradą. Z tego wszystkiego przeniosłam się do Plusa. Hahahah

    OdpowiedzUsuń
  18. jedno slowo.. IDEALNE <3

    OdpowiedzUsuń

Followers