7.08.2014

ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY

                        Przewróciłem się na bok czując ogromne uderzenie gorąca. Przez całą noc miałem wrażenie, że wrzucili mnie do jakiegoś garnka i gotowali we wrzącej wodzie. Odzwyczaiłem się już od spania w domu, który nie jest wyposażony w klimatyzację, a temperatura na dworze sięga powyżej trzydziestu stopni Celsjusza.
            Westchnąłem ciężko otwierając powoli powieki.
Zdziwiłem się, że nie ma obok mnie Julie. Ale kiedy spojrzałem na zegarek na którym wybiła właśnie godzina dwunasta dłużej się nie zastanawiałem.
Zwlokłem się z łóżka i otworzyłem okno na oścież. Do pokoju wpadło gorące powietrze, a brak wiatru powodował, że nie było po prostu czym oddychać.
Przeciągnąłem przez głowę koszulkę i odrzuciłem ją na krzesło. W samych czarnych bokserkach od Calvina Kleina zszedłem na dół.
- Justin, Justin! – Jazzy, o mały włos nie zabijając się o własne nogi, wystrzeliła w moją stronę, gdy tylko pojawiłem się w salonie. Ledwo wyciągnąłem ręce, a ona wskoczyła na mnie, oplatając małe rączko wokół mojej szyi. – Fuuuuuj, jesteś mokry!
- No to musisz mnie powycierać chyba, co? – zaśmiałem się i kładąc dłoń na jej nagich plecach przytuliłem do swojej klatki piersiowej. Musnąłem jej skroń .
- A gdzie mama? Czemu tu sama siedzisz?
- Mama, Jaxon i Julie są na podwórku. Mama rozłożyła nam basen! – klasnęła w dłonie wyrywając się w stronę otwartych drzwi tarasowych.
Wyszedłem na ogród, stawiając na trawie siostrę, która popędziła w stronę rozporowego, niebieskiego basenu.
Wszystko byłoby w porządku gdyby nie widok Julie w kusym, granatowym bikini.
Mama leżała obok niej na leżaku, zaczytana w książce Sparksa.
- Długo tu siedzicie? – podszedłem do basenu, omijając szerokim łukiem prawie, że nagie ciało dziewczyny i zakręciłem dmuchanym kółkiem w które włożony był Jaxon.
- Od jakiejś dziewiątej rano. – Julie spojrzała na mnie spod ciemnych okularów i uśmiechnęła się lekko. – Wyspałeś się?
- Spałbym dalej, gdybym nie zlał się potem od tego gorąca.
- Nasmaruj się, Justin, bo się zaraz spalisz i będzie Cię piekło. – Pattie wróciła na chwilę „do żywych” odrywając się od książki i spoglądając na mnie. – I nie masz jakichś.. mniej obcisłych spodenek?
- Czepiasz się. – wystawiłem jej język, wchodząc na białą drabinkę i chwilę potem całe rozgrzane ciało zderzyło się z zimną wodą.
Szczerze mówiąc nie wiedziałem jak mam się zachowywać w stosunku do Julie przy mojej matce i przy rodzeństwie.
Ale w końcu jest moją dziewczyną, prawda?
- Justin, zajmujesz cały basen! – Jazzy uderzyła mnie w głowę, gdy wynurzyłem się z wody. Złapałem za materac na którym pływała i zakręciłem nim dookoła.
- A jak kochasz swojego braciszka, powiesz mi?
- O tak! – Jaxon rozłożył ręce, pokazując jaką wielką miłością do mnie pała.
Podpłynął do mnie, dając mi buziaka w usta i zaśmiał się, gdy lekko chlapnąłem wodą w jego stronę.
- Moglibyśmy pojechać na plażę, nad jezioro.
Wyszedłem z basenu, wyciągając z altanki leżak i rozłożyłem go obok kobiet, wykładając się jak długi.
- Tak, bardzo dobry pomysł, mamo. – mruknąłem, przytulając policzek do ramienia i spojrzałem na Julie.
- A dlaczego nie?
- Mamuś, proszę Cię. – jęknąłem, przewracając się na plecy. Ciepłe promienie słońca ogrzały moje ciało natychmiast. – Wiesz jak ostatnio skończył się nasz wypad nad jezioro..
- Jak? – Julie włączyła się do rozmowy, podciągając na ramionach.
Przełknąłem ślinę na widok jej długich ud i zamknąłem oczy, nie chcąc patrzeć w tamtą stronę.
- Napadli na Justina jak tylko go zaoczyli i musieliśmy wracać, bo nie mogliśmy nawet na minutę zaznać spokoju.
- Oh..
- To nie możesz być aż tak sławny. – Julie wzruszyła ramionami, ja spojrzałem na nią jak na ostatniego głupka, a moja matka parsknęła śmiechem. Sam po chwili uśmiechnąłem się.
- Poza tym nie musielibyście się kryć.
- Kryć z czym? – uniosłem się na łokciach, wyciągając głowę, by spojrzeć na Pattie.
Zsunęła okulary z nosa.
- No jak to z czym? – odłożyła książkę na bok, siadając. – Wchodzę do kuchni i zastaję Was w dwuznacznej sytuacji, śpicie razem, wracasz do domu nad ranem i nie chcesz mi powiedzieć co robiłeś, więc co mam sobie myśleć?
Poczułem jak moje policzki pokrywają się czerwoną purpurą. Julie poruszyła się nerwowo na leżaku.
- No co?
- Nic, dobra. – machnąłem ręką – Idę po coś do picia, chcecie?
- Jak z dziećmi. – mama pokręciła głową, opadając na leżak z powrotem. – Przynieś mi colę z lodem i dzieciakom jakiś sok. Pomarańczowy jest chyba w lodówce.
- Pójdę Ci pomóc. – blondynka owinęła się w pasie ręcznikiem i razem poszliśmy do domu.
Wyciągnąłem z lodówki butelkę Coli i sok, a Julie położyła na blacie szklanki, wsypując do nich lodu.
- Myślę, że Twoja mama ma rację.
- Wiem, że ma.
Napełniłem dwie szklanki sokiem, zakręcając go i wkładając z powrotem do lodówki.
- To dlaczego nawet się ze mną nie przywitałeś?
Postawiłem na blacie odkręconą butelkę Coli i spojrzałem na Julie.
- Gorąco było. – wymigałem się – Idę ubrać jakieś spodenki, nie będę paradował w samych bokserkach.
Szybko ulotniłem się z kuchni, bo wiedziałem, że jeszcze chwila, a mój męski instynkt nie wytrzyma i ręcznik z jej bioder wyląduje na podłodze. Ale nie było mi dane zaznać chociaż trochę spokoju, bo usłyszałem kroki bosymi stopami po schodach.
Wyciągnąłem z szafy szorty, naciągając je na biodra.
- Czemu mnie unikasz? – gdy się odwróciłem, niemalże nie zemdlałem. Stała w drzwiach, trzymając w ręku zwinięty biały ręcznik.
Mrah, majteczki na sznureczkach.
- Nie unikam. – ruszyłem w stronę drzwi, chcąc zwinnie wyminąć dziewczynę.
Napotkałem jej ciało, a potem podniosłem wzrok na jej twarz.
Wpatrywała się we mnie intensywnie, aż musiałem przełknąć mocno ślinę.
- Chodź na dół, musimy zanieść picie.
- Za chwilę. – szepnęła, wpychając mnie do pokoju i zamknęła za sobą drzwi – Czemu mnie unikasz?
- Nie unikam. – ułożyła dłonie na moim torsie, wyczuwając zapewne mocno bijące serce. Poddałem się. – Bo wyglądasz.. jak wyglądasz.
- A jak wyglądam? – zwilżyłem usta końcem języka, napinając mięśnie.
            Poczułem jak zsunęła lewą dłoń na moje biodro, opuszkami palców przesuwając po tatuażu.
            - Bardzo ładnie wyglądasz.
            - Mógłbyś mi mocniej zawiązać górę? Trochę się poluzowało a sama sobie nie poradzę.
            Wiedziałem, że zrobiła to specjalnie, ale skinąłem głową.
            Odwróciła się powoli plecami, a ja uniosłem dłonie, palcami rozwiązując dwa granatowe sznureczki na jej smukłych plecach.
            - Mocno wiązać? – mruknąłem, zbliżając się.
Skinęła głową.
Nie wiem czym się kierowałem, ale złapałem nie zawiązane jeszcze sznureczki w jedną dłoń i drugą zagarnąłem blond włosy na lewe ramię, składając na prawym lekki pocałunek.
- Tak dobrze? – szepnąłem, opuszkami palców przesuwając po jej ramieniu.
- Tak.
Puściłem sznureczki luźno i ułożyłem obie dłonie na biodrach Julie, przytulając jej plecy do swojego torsu. Torowałem sobie drogę pocałunkami wzdłuż jej ramienia, aż do szyi, pod ucho
- Dół też masz dobrze zawiązany? – pogryzłem płatek jej ucha, bawiąc się sznureczkami od jej majtek. Zadrżała, oddając się mojemu dotykowi i pocałunkom.
- Justin, picie.
- Zaraz zaniesiemy. – sięgnąłem do wiązania na karku i rozsupłałem je. Górna część bikini opadła na podłogę.
Jeszcze nigdy nie pozwoliła mi się tak śmiało dotykać.
- Tak chyba wygodniej, co? – opuszkami palców dotknąłem jej nagich piersi, a ona odchyliła głową do tyłu.
- Przestań.. – szepnęła, opuszczając dłonie wzdłuż swojego ciała i ugięła lekko nogę w kolanie, rozluźniając się.
- Przecież nic złego nie robię, Kochanie. – kciukiem potarłem jej lewy sutek, potem prawy. Sapnęła słodko.
- Ale sok będzie ciepły..
- Nie obchodzi mnie to. – lewą dłoń zsunąłem po jej żebrach i przesunąłem na podbrzusze.
Z ust Julie wydał się cichy jęk zmieszany z westchnieniem, a ja uśmiechnąłem się, pieszcząc pocałunkami skórę jej ramienia i karku.
- Jesteś taka śliczna, taka słodka, taka… - jednym ruchem wsunąłem palce pod materiał granatowych fig, zakrywając jej kobiecość. - … taka mokra.
- Justin, gdzie to picie?!
W jednym momencie odskoczyłem od ciała Julie jak oparzony, a one prędko założyła z powrotem górę od stroju. Zbiegłem na dół, o mały włos nie zabijając się na schodach o własne nogi i dolałem jeszcze do szklanki Coli, niosąc je na podwórko.
- Justin a co chowasz w spodniach? – Jazzy wskazała palcem na moje krocze, a ja miałem ochotę w jednym momencie zapaść się pod ziemię. Moja matka parsknęła śmiechem, zakrywając twarz książką, a Julie wybiegła z tarasu, zdezorientowana.
- Julie, patrz! Justin ma coś w spodniach!
Złapałem się za wzwód i kładąc szklanki na leżaku, wróciłem do kuchni, chcąc się uspokoić.
Toś dał popis, Bieber!
                       
                        Późnym popołudniem rozległo się pukanie do drzwi. Zsunąłem się z kanapy zostawiając rodzeństwo i Julie i otworzyłem.
- Stary, no co nic się nie odzywasz?! – Samuel i Chris weszli do środka, zsuwając ze stóp buty. – Zbieraj się, idziemy na jakieś piwo.
- Nie ma szans, nigdzie nie idę.
- Dlaczego? – oni nie wiedzieli nic na temat tego, że Julie mieszka w tym domu, a na dodatek jest ze mną.
Chociaż nie zachowywaliśmy się jak normalna para.
Właściwie to jak to jest, co?
- Rodzeństwo pilnujesz znowu? – chłopacy skierowali się do salonu – No to posiedzimy z To… o, cześć, Sawton. – Sam nerwowo potarł się po karku, a Chris spojrzał na mnie spod byka.
- Hej. – podniosła się z kanapy, biorąc na ręce śpiącego Jaxona – Ja pójdę na górę, nie przeszkadzajcie sobie. Jazzy, chodź ze mną. – wysunęła dłoń w stronę mojej siostry i zniknęła za drzwiami, idąc na górę.
- Co ona tu robi?
- No jest. – opadłem na fotel, przecierając twarz dłońmi. Christopher oparł się o kominek, a Samuel usiadł na kanapie.
- To, że jest to widzimy. Ale dlaczego akurat z Tobą? Przecież jeszcze niedawno mówiłeś, że jest dziwna i nie masz z nią nic wspólnego.
- Chłopaki, darujcie. Już i tak mam sporo problemów. – westchnąłem, pochylając się lekko do przodu.
Chris klasnął w dłonie i wyrzucił ręce przed siebie. – Tylko mi nie mów, że jesteście razem!
Spojrzałem na niego, nie odpowiadając.
- No błagam, Bieber! – dłoń Samuela wylądowała na moim barku. – Z Gomezówny przeskakujesz na nią?
- Nie przeginaj – syknąłem.
- Ty chyba naprawdę upadłeś na głowę. Gdybym mógł obracać Selenę to w życiu nie spojrzałbym nawet na kogoś takiego jak Sawton.
Nie wytrzymałem.
Odwróciłem się w stronę Samuela, a moje palce mocno zacisnęły się na jego barku, aż syknął z bólu. – Jeszcze jedno takie słowo i wylecisz stąd szybciej niż tu przyszedłeś, jasne?
- Hej, spokojnie! – Chris złapał mnie za ramiona, odciągając lekko.
- Co Cię napadło, stary? – Knighton poprawił pogniecioną koszulkę i podniósł się z kanapy. – W ogóle Cię już nie poznaję. Pierw robisz sobie z tej dziewczyny jaja, bzykasz ją na imprezie, a teraz nagle bronisz i mówisz nam tak spokojnie, że jesteście razem.
- Samuel.
- Jak chcesz się nią zabawić czy coś to po prostu mów, a nie bawisz się w jakieś związki.
- Sam.
- A potem wyjedziesz i zaczniesz sobie żarty robić z kolejnej, żeby potem zaciągnąć ją do łóżka.
- Knighton!
- Co?! – razem z Samulem odwróciłem się w stronę Chrisa i zamarłem.
Obok niego stała Julie ze łzami w oczach. Miała lekko rozchylone wargi, a dolna drgała niespokojnie.
- Julie.. – chrypnąłem, podnosząc się z fotela.
- Nie, Justin. Ja już wszystko wiem. – wycofała się z salonu i pobiegła na górę.
- Sorry, stary, nie chcia..
- Nie teraz. Później się odezwę, idźcie już. – zerknąłem na chłopaków, a gdy wyszli, skierowałem się od razu na górę.

            - Julie.. – otworzyłem powoli drzwi do mojego pokoju. Siedziała na łóżku z podkulonymi nogami wpatrzona w Jazzmyn i Jaxona, którzy układali klocki. Spojrzała na mnie gniewnie.
Przysiadłem obok niej, zerkając na rodzeństwo.
- Nie chciałem, żebyś…
- Daj sobie spokój, Justin. – zerwała się, wychodząc z pokoju.
- Czemu Julie jest taka smutnaaaa? – Jaxon spojrzał na mnie, dokładając niebieski klocek. Uśmiechnąłem się lekko i pogłaskałem go po głowie.
- Zaraz do Was wrócę, siedźcie tutaj grzecznie.
Zszedłem na dół, do kuchni, od razu przechodząc do rzeczy.
- Nie słuchaj tego co oni mówią, bo to nie prawda. Nie bawię się Tobą teraz w żaden sposób. A to, jak zaczęła się nasza znajomość nie jest takie ważne i już o tym zapomniałem.
- Możesz mieć każdą na skinienie głowy – odwróciła się, opierając o blat kuchenny – A ja nie chcę być kolejną z nich, Justin.
- Ale co Ty mówisz?! – wyrzuciłem ręce w górę, sfrustrowany – Ubzdurałaś sobie coś.
- Ja sobie ubzdurałam? Każda chciałaby być teraz na moim miejscu.
- Nie chcę każdej, dziewczyno. Chcę Ciebie, nie rozumiesz? – złapałem jej ramiona, pocierając lekko – Myślisz, że gdybym się Tobą bawił to przyjeżdżałbym tutaj parę dni przed trasą, by być tylko z Tobą?
- Jakoś jak tutaj przyjechałeś to nie patrzyłeś na to kim jest Juse tylko od razu zaciągnąłeś ją do łóżka – odsunęła się, wydostając z mojego uścisku.
- Nie zapominaj, że to Ty udawałaś kogoś kim nie jesteś – warknąłem – I to Ty można powiedzieć, że się mną zabawiłaś. Więc teraz nie zrzucaj całej winy na mnie.
- Potrafiłeś kłamać mi w oczy!
- Ja Tobie? – pokręciłem głową, patrząc prosto na twarz Sawton – Próbowałem jakoś Cię później znaleźć, ale nikt o Tobie kompletnie nic wiedział. Gdyby nie to, że Chris zobaczył Cię jak wychodziłaś rano z Jego pokoju to pewnie do dzisiaj bym się nie dowiedział, a Ty nadal świetnie byś się bawiła!
- Przynajmniej nie nudziłbyś się tutaj tak bardzo – spuściła głowę, wzdychając.
- Wiesz co? Wolałem już Ciebie jako Juse. Otwórz się wreszcie trochę na ten świat, a nie tylko zamykasz się w obrębie siebie i swojego ojca. To nie jest normalne. – przeczesałem włosy.
- Jesteś chamski.
- Ale szczery.
- Też mam być szczera? – przeszła przez kuchnię stając w drzwiach i odwróciła się do mnie – Jesteś zepsuty, Justin. Obchodzi Cię tylko kasa i dobra zabawa. Spójrz prawdzie w oczy: do Stratford przyjechałeś tylko po to, żeby Twoja mama nie truła Ci dupy. A wiesz co Ci powiem? Nie było dnia, żeby ona nie powiedziała o Tobie żadnego ciepłego słowa. A za każdym razem kiedy do Ciebie dzwoniła odpowiadała jej tylko poczta głosowa.
Wzięła głęboki wdech i przełknęła ślinę, patrząc prosto w moje oczy.
- Nie chciałabym takiego syna jak Ty, a co dopiero chłopaka – a potem wyszła, zostawiając mnie samego ze swoimi myślami.

Ktoś wreszcie przemówił Ci do rozumu, co?


____________________________________

Cześć, Kochani! 
Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał.
Uroczyście oświadczam, że doszły do mnie cztery zwiastuny Love Choice i było mi bardzo trudno wybrać zwycięzcę. Ale musiało na kogoś paść i najbardziej spodobała mi się praca Niky Rey.
GRATULACJE!


Pozostałych prac nie udostępnię ze względu na prawa autorskie i prośby autorek.

Do następnego! xoxo

24 komentarze:

  1. Rozdział genialny :) Nie wiem co napisać. Końcówka mnie zszokowała. Cieszę się, że Julie powiedziała mu to co myśli. Mam nadzieję, że między nimi będzie w porządku. Czekam na kolejny xx
    ineedangelinmylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział i drama :)
    Czekam na nastepny, a zwiastun super

    OdpowiedzUsuń
  3.  Justin a co chowasz w spodniach? – Jazzy wskazała palcem na moje krocze, a ja miałem ochotę w jednym momencie zapaść się pod ziemię. Moja matka parsknęła śmiechem, zakrywając twarz książką... hahhahq rozwalilo mnie to :D rozdział cudowny czekam na kolejny. Nie spodziewałam się takiej końcówki :o

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział. Naprawdę super się czytało. Mam nadzieję że szybko sie pogodzą. Życzę weny xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Z samego poczatku rozdzial byl taki hbdskxhbsbskh<3 pod koniec Julie wygarnrla Justinowi.. Mam nadzieje ze miedzy nimi bedzie dobrze..;-) blaaaaagam daj jak najszybciej nastepny<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czyżby to koniec związku? Justin na pewno nie podda się tak szybko ;D już nie mogę się doczekać następnego ♥ życzę weny i chęci ^^ do następnego ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. WOW, NAPRAWDĘ WSPANIAŁY ROZDZIAŁ ♥
    ZAPRASZAM RÓWNIEŻ DO MNIE NA NOWY! ;*
    http://fuck-everything-im-belieber.bloblo.pl/

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział, mam nadzieję ze sie pogodza bo sa cudowna para:)

    OdpowiedzUsuń
  10. O nieee ,końcówka :(
    A tak świetnie się zaczynał *.*
    Nie mg doczekać się nexta!! Niech się pogodzą i będą razem! :** <333

    OdpowiedzUsuń
  11. Jezus maria! Dopiero znalazłam tego bloga i serio nie wiem czemu. Zawsze czytam takie super blogi....ale ty?! Ty to już przegielas jak ty tak możesz pięknie pisać?! No jak?! Dziewczyno pisz dalej! Piszesz tak pięknie. Czuje wszystkie emocje zawarte tutaj! Jeśli bylabys tak miła i informowała mnie na twitterze @LuvUDanger

    OdpowiedzUsuń
  12. Wow, rozdział bardzo fajny ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Hahha, rozwalił mnie ten tekst ze spodniami Jusa ;D Mam nadzieję, że między nimi będzie dobrze ;) Czekam na neexta ;3

    OdpowiedzUsuń
  14. Niesamowity rozdział! :) hahaha i te teksty Jazzy - mistrzostwo! Wreszcie Bieberowi wylał ktoś kubeł zimnej wody na łeb, mam nadzieję, że mu się nabije trochę do głowy x
    czekam z niecierpliwością na następny tak świetny rozdział kochana;)
    Pozdrawiam i życzę weny xx

    OdpowiedzUsuń
  15. chyba nigdy nie uda mi się skomentować rozdziału zaraz po dodaniu :)
    okej, kompletnie mnie zaskoczyłaś końcówką, nie spodziewałam się na razie żadnej dramy, a tu bum. samuel - nie lubię tego chłopaka, ugh. julie powiedziała samą prawdę justinowi, jednak nie powinna wątpić w jego miłość do niej, bo pokazał jej już bardzo wiele razy, że naprawdę ją kocha.
    czekam na kolejny, życzę weny i pozdrawiam xx @bravebiebz

    OdpowiedzUsuń
  16. Ołłłł drama :( P.S zajebisty rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Naprawdę udany rozdział. Podczas czytania wzbudzał wiele emocji zupełnie innych od radości do pożądania aż po nienawiść i to wszystko w jednym rozdziale. Bardzo dziękuję że dodajesz i życzę weny bo piszesz naprawdę dobrze. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Dlaczego to się tak potoczyło? Oni muszą być razem!

    OdpowiedzUsuń
  19. SUPER !!!!! CZEKAM NA NEXT !!!! :-)

    OdpowiedzUsuń
  20. świetny rozdział :D
    zapraszam na nowy do mnie i czekam na następny u Ciebie ;*
    http://fuck-everything-im-belieber.bloblo.pl/

    OdpowiedzUsuń
  21. Gdy przeczytałam prolog twojego opowiadania pomyślałam, że będzie to oklepana akcja, często spotykana na blogspocie. Jak to mówią "nie oceniaj książki po okładce", więc skusiłam się na rozdział pierwszy. Nie pożałowałam. Po przeczytaniu wszystkich postów, zadałam sobie pytanie, jak mogłam pomyśleć tak o twojej pracy. Za to cię szczerze przepraszam. Piszesz rewelacyjnie, lekko i w taki sposób, że trafia to do czytelnika. Twój blog jest jednym z nielicznych, które czytam. Ogranicza się to do dziesięciu blogów. Może to dziwne, ale rzadko które spełnia moje oczekiwania. Trafiłaś w stu procentach w moje gusta, tym co robisz. Jeżeli chodzi o tekst... Tak jak już wspomniałam piszesz świetnie. Momentami mam wrażenie jakbym to ja była główną bohaterką, która przeżywa wszystko realistycznie. Dajesz czytelnikowi to czego oczekuje. Fakt, zdarzają się literówki czy źle złożone zdania. - jednak wychodzę z założenia, że zdarza się to każdemu, nawet najlepszym. Wygląd bloga jest po prostu niesamowity! Szablon jest tak zwyczajny i prosty, a kolory są dobrane idealnie. Uwielbiam prostotę i szczerze nigdy nie sądziłam, że zieleń może tak świetnie wyglądać. Nie zazdroszczę, ponieważ nie wypada, ale bardzo Cię podziwiam. Piszesz rozdziały na trzy blogi, a ponad to tworzysz szablony oraz trailer'y. Wymaga to dużo cierpliwości oraz czasu, a ty to wszystko ze sobą godzisz - należy się duży szacunek i brawa! Dzięki tobie moja głowa pęka w szwach od pomysłów. Jesteś moim natchnieniem, jakkolwiek to zinterpretujesz. Życzę Ci dużo weny, cierpliwości, a co najważniejsze stałych czytelników do których dołączam. Powodzenia : )

    OdpowiedzUsuń

Followers