Przewróciłem się na bok czując
ogromne uderzenie gorąca. Przez całą noc miałem wrażenie, że wrzucili mnie do
jakiegoś garnka i gotowali we wrzącej wodzie. Odzwyczaiłem się już od spania w
domu, który nie jest wyposażony w klimatyzację, a temperatura na dworze sięga
powyżej trzydziestu stopni Celsjusza.
Westchnąłem
ciężko otwierając powoli powieki.
Zdziwiłem się, że nie
ma obok mnie Julie. Ale kiedy spojrzałem na zegarek na którym wybiła właśnie
godzina dwunasta dłużej się nie zastanawiałem.
Zwlokłem się z łóżka i
otworzyłem okno na oścież. Do pokoju wpadło gorące powietrze, a brak wiatru
powodował, że nie było po prostu czym oddychać.
Przeciągnąłem przez
głowę koszulkę i odrzuciłem ją na krzesło. W samych czarnych bokserkach od
Calvina Kleina zszedłem na dół.
- Justin, Justin! –
Jazzy, o mały włos nie zabijając się o własne nogi, wystrzeliła w moją stronę,
gdy tylko pojawiłem się w salonie. Ledwo wyciągnąłem ręce, a ona wskoczyła na
mnie, oplatając małe rączko wokół mojej szyi. – Fuuuuuj, jesteś mokry!
- No to musisz mnie
powycierać chyba, co? – zaśmiałem się i kładąc dłoń na jej nagich plecach
przytuliłem do swojej klatki piersiowej. Musnąłem jej skroń .
- A gdzie mama? Czemu
tu sama siedzisz?
- Mama, Jaxon i Julie
są na podwórku. Mama rozłożyła nam basen! – klasnęła w dłonie wyrywając się w
stronę otwartych drzwi tarasowych.
Wyszedłem na ogród,
stawiając na trawie siostrę, która popędziła w stronę rozporowego, niebieskiego
basenu.
Wszystko byłoby w
porządku gdyby nie widok Julie w kusym, granatowym bikini.
Mama leżała obok niej
na leżaku, zaczytana w książce Sparksa.
- Długo tu siedzicie? –
podszedłem do basenu, omijając szerokim łukiem prawie, że nagie ciało
dziewczyny i zakręciłem dmuchanym kółkiem w które włożony był Jaxon.
- Od jakiejś dziewiątej
rano. – Julie spojrzała na mnie spod ciemnych okularów i uśmiechnęła się lekko.
– Wyspałeś się?
- Spałbym dalej, gdybym
nie zlał się potem od tego gorąca.
- Nasmaruj się, Justin,
bo się zaraz spalisz i będzie Cię piekło. – Pattie wróciła na chwilę „do żywych”
odrywając się od książki i spoglądając na mnie. – I nie masz jakichś.. mniej
obcisłych spodenek?
- Czepiasz się. –
wystawiłem jej język, wchodząc na białą drabinkę i chwilę potem całe rozgrzane
ciało zderzyło się z zimną wodą.
Szczerze mówiąc nie wiedziałem
jak mam się zachowywać w stosunku do Julie przy mojej matce i przy rodzeństwie.
Ale w końcu jest moją
dziewczyną, prawda?
- Justin, zajmujesz
cały basen! – Jazzy uderzyła mnie w głowę, gdy wynurzyłem się z wody. Złapałem
za materac na którym pływała i zakręciłem nim dookoła.
- A jak kochasz swojego
braciszka, powiesz mi?
- O tak! – Jaxon
rozłożył ręce, pokazując jaką wielką miłością do mnie pała.
Podpłynął do mnie,
dając mi buziaka w usta i zaśmiał się, gdy lekko chlapnąłem wodą w jego stronę.
- Moglibyśmy pojechać
na plażę, nad jezioro.
Wyszedłem z basenu,
wyciągając z altanki leżak i rozłożyłem go obok kobiet, wykładając się jak
długi.
- Tak, bardzo dobry
pomysł, mamo. – mruknąłem, przytulając policzek do ramienia i spojrzałem na
Julie.
- A dlaczego nie?
- Mamuś, proszę Cię. –
jęknąłem, przewracając się na plecy. Ciepłe promienie słońca ogrzały moje ciało
natychmiast. – Wiesz jak ostatnio skończył się nasz wypad nad jezioro..
- Jak? – Julie włączyła
się do rozmowy, podciągając na ramionach.
Przełknąłem ślinę na
widok jej długich ud i zamknąłem oczy, nie chcąc patrzeć w tamtą stronę.
- Napadli na Justina
jak tylko go zaoczyli i musieliśmy wracać, bo nie mogliśmy nawet na minutę
zaznać spokoju.
- Oh..
- To nie możesz być aż
tak sławny. – Julie wzruszyła ramionami, ja spojrzałem na nią jak na ostatniego
głupka, a moja matka parsknęła śmiechem. Sam po chwili uśmiechnąłem się.
- Poza tym nie
musielibyście się kryć.
- Kryć z czym? –
uniosłem się na łokciach, wyciągając głowę, by spojrzeć na Pattie.
Zsunęła okulary z nosa.
- No jak to z czym? –
odłożyła książkę na bok, siadając. – Wchodzę do kuchni i zastaję Was w
dwuznacznej sytuacji, śpicie razem, wracasz do domu nad ranem i nie chcesz mi
powiedzieć co robiłeś, więc co mam sobie myśleć?
Poczułem jak moje
policzki pokrywają się czerwoną purpurą. Julie poruszyła się nerwowo na leżaku.
- No co?
- Nic, dobra. –
machnąłem ręką – Idę po coś do picia, chcecie?
- Jak z dziećmi. – mama
pokręciła głową, opadając na leżak z powrotem. – Przynieś mi colę z lodem i
dzieciakom jakiś sok. Pomarańczowy jest chyba w lodówce.
- Pójdę Ci pomóc. –
blondynka owinęła się w pasie ręcznikiem i razem poszliśmy do domu.
Wyciągnąłem z lodówki
butelkę Coli i sok, a Julie położyła na blacie szklanki, wsypując do nich lodu.
- Myślę, że Twoja mama
ma rację.
- Wiem, że ma.
Napełniłem dwie
szklanki sokiem, zakręcając go i wkładając z powrotem do lodówki.
- To dlaczego nawet się
ze mną nie przywitałeś?
Postawiłem na blacie
odkręconą butelkę Coli i spojrzałem na Julie.
- Gorąco było. –
wymigałem się – Idę ubrać jakieś spodenki, nie będę paradował w samych
bokserkach.
Szybko ulotniłem się z
kuchni, bo wiedziałem, że jeszcze chwila, a mój męski instynkt nie wytrzyma i
ręcznik z jej bioder wyląduje na podłodze. Ale nie było mi dane zaznać chociaż
trochę spokoju, bo usłyszałem kroki bosymi stopami po schodach.
Wyciągnąłem z szafy
szorty, naciągając je na biodra.
- Czemu mnie unikasz? –
gdy się odwróciłem, niemalże nie zemdlałem. Stała w drzwiach, trzymając w ręku
zwinięty biały ręcznik.
Mrah,
majteczki na sznureczkach.
- Nie unikam. –
ruszyłem w stronę drzwi, chcąc zwinnie wyminąć dziewczynę.
Napotkałem jej ciało, a
potem podniosłem wzrok na jej twarz.
Wpatrywała się we mnie
intensywnie, aż musiałem przełknąć mocno ślinę.
- Chodź na dół, musimy
zanieść picie.
- Za chwilę. –
szepnęła, wpychając mnie do pokoju i zamknęła za sobą drzwi – Czemu mnie
unikasz?
- Nie unikam. – ułożyła
dłonie na moim torsie, wyczuwając zapewne mocno bijące serce. Poddałem się. –
Bo wyglądasz.. jak wyglądasz.
- A jak wyglądam? –
zwilżyłem usta końcem języka, napinając mięśnie.
Poczułem
jak zsunęła lewą dłoń na moje biodro, opuszkami palców przesuwając po tatuażu.
-
Bardzo ładnie wyglądasz.
-
Mógłbyś mi mocniej zawiązać górę? Trochę się poluzowało a sama sobie nie
poradzę.
Wiedziałem,
że zrobiła to specjalnie, ale skinąłem głową.
Odwróciła
się powoli plecami, a ja uniosłem dłonie, palcami rozwiązując dwa granatowe
sznureczki na jej smukłych plecach.
-
Mocno wiązać? – mruknąłem, zbliżając się.
Skinęła głową.
Nie wiem czym się
kierowałem, ale złapałem nie zawiązane jeszcze sznureczki w jedną dłoń i drugą
zagarnąłem blond włosy na lewe ramię, składając na prawym lekki pocałunek.
- Tak dobrze? –
szepnąłem, opuszkami palców przesuwając po jej ramieniu.
- Tak.
Puściłem sznureczki
luźno i ułożyłem obie dłonie na biodrach Julie, przytulając jej plecy do
swojego torsu. Torowałem sobie drogę pocałunkami wzdłuż jej ramienia, aż do
szyi, pod ucho
- Dół też masz dobrze
zawiązany? – pogryzłem płatek jej ucha, bawiąc się sznureczkami od jej majtek.
Zadrżała, oddając się mojemu dotykowi i pocałunkom.
- Justin, picie.
- Zaraz zaniesiemy. –
sięgnąłem do wiązania na karku i rozsupłałem je. Górna część bikini opadła na
podłogę.
Jeszcze nigdy nie
pozwoliła mi się tak śmiało dotykać.
- Tak chyba wygodniej,
co? – opuszkami palców dotknąłem jej nagich piersi, a ona odchyliła głową do
tyłu.
- Przestań.. –
szepnęła, opuszczając dłonie wzdłuż swojego ciała i ugięła lekko nogę w
kolanie, rozluźniając się.
- Przecież nic złego
nie robię, Kochanie. – kciukiem potarłem jej lewy sutek, potem prawy. Sapnęła
słodko.
- Ale sok będzie
ciepły..
- Nie obchodzi mnie to.
– lewą dłoń zsunąłem po jej żebrach i przesunąłem na podbrzusze.
Z ust Julie wydał się
cichy jęk zmieszany z westchnieniem, a ja uśmiechnąłem się, pieszcząc
pocałunkami skórę jej ramienia i karku.
- Jesteś taka śliczna,
taka słodka, taka… - jednym ruchem wsunąłem palce pod materiał granatowych fig,
zakrywając jej kobiecość. - … taka mokra.
- Justin, gdzie to
picie?!
W jednym momencie
odskoczyłem od ciała Julie jak oparzony, a one prędko założyła z powrotem górę
od stroju. Zbiegłem na dół, o mały włos nie zabijając się na schodach o własne
nogi i dolałem jeszcze do szklanki Coli, niosąc je na podwórko.
- Justin a co chowasz w
spodniach? – Jazzy wskazała palcem na moje krocze, a ja miałem ochotę w jednym
momencie zapaść się pod ziemię. Moja matka parsknęła śmiechem, zakrywając twarz
książką, a Julie wybiegła z tarasu, zdezorientowana.
- Julie, patrz! Justin
ma coś w spodniach!
Złapałem się za wzwód i
kładąc szklanki na leżaku, wróciłem do kuchni, chcąc się uspokoić.
Toś
dał popis, Bieber!
Późnym popołudniem rozległo się pukanie do
drzwi. Zsunąłem się z kanapy zostawiając rodzeństwo i Julie i otworzyłem.
- Stary, no co nic się
nie odzywasz?! – Samuel i Chris weszli do środka, zsuwając ze stóp buty. –
Zbieraj się, idziemy na jakieś piwo.
- Nie ma szans, nigdzie
nie idę.
- Dlaczego? – oni nie
wiedzieli nic na temat tego, że Julie mieszka w tym domu, a na dodatek jest ze
mną.
Chociaż nie
zachowywaliśmy się jak normalna para.
Właściwie
to jak to jest, co?
- Rodzeństwo pilnujesz
znowu? – chłopacy skierowali się do salonu – No to posiedzimy z To… o, cześć,
Sawton. – Sam nerwowo potarł się po karku, a Chris spojrzał na mnie spod byka.
- Hej. – podniosła się
z kanapy, biorąc na ręce śpiącego Jaxona – Ja pójdę na górę, nie
przeszkadzajcie sobie. Jazzy, chodź ze mną. – wysunęła dłoń w stronę mojej
siostry i zniknęła za drzwiami, idąc na górę.
- Co ona tu robi?
- No jest. – opadłem na
fotel, przecierając twarz dłońmi. Christopher oparł się o kominek, a Samuel
usiadł na kanapie.
- To, że jest to
widzimy. Ale dlaczego akurat z Tobą? Przecież jeszcze niedawno mówiłeś, że jest
dziwna i nie masz z nią nic wspólnego.
- Chłopaki, darujcie.
Już i tak mam sporo problemów. – westchnąłem, pochylając się lekko do przodu.
Chris klasnął w dłonie
i wyrzucił ręce przed siebie. – Tylko mi nie mów, że jesteście razem!
Spojrzałem na niego,
nie odpowiadając.
- No błagam, Bieber! –
dłoń Samuela wylądowała na moim barku. – Z Gomezówny przeskakujesz na nią?
- Nie przeginaj –
syknąłem.
- Ty chyba naprawdę
upadłeś na głowę. Gdybym mógł obracać Selenę to w życiu nie spojrzałbym nawet
na kogoś takiego jak Sawton.
Nie wytrzymałem.
Odwróciłem się w stronę
Samuela, a moje palce mocno zacisnęły się na jego barku, aż syknął z bólu. –
Jeszcze jedno takie słowo i wylecisz stąd szybciej niż tu przyszedłeś, jasne?
- Hej, spokojnie! –
Chris złapał mnie za ramiona, odciągając lekko.
- Co Cię napadło,
stary? – Knighton poprawił pogniecioną koszulkę i podniósł się z kanapy. – W
ogóle Cię już nie poznaję. Pierw robisz sobie z tej dziewczyny jaja, bzykasz ją
na imprezie, a teraz nagle bronisz i mówisz nam tak spokojnie, że jesteście
razem.
- Samuel.
- Jak chcesz się nią
zabawić czy coś to po prostu mów, a nie bawisz się w jakieś związki.
- Sam.
- A potem wyjedziesz i
zaczniesz sobie żarty robić z kolejnej, żeby potem zaciągnąć ją do łóżka.
- Knighton!
- Co?! – razem z
Samulem odwróciłem się w stronę Chrisa i zamarłem.
Obok niego stała Julie
ze łzami w oczach. Miała lekko rozchylone wargi, a dolna drgała niespokojnie.
- Julie.. – chrypnąłem,
podnosząc się z fotela.
- Nie, Justin. Ja już
wszystko wiem. – wycofała się z salonu i pobiegła na górę.
- Sorry, stary, nie
chcia..
- Nie teraz. Później
się odezwę, idźcie już. – zerknąłem na chłopaków, a gdy wyszli, skierowałem się
od razu na górę.
- Julie.. – otworzyłem powoli drzwi do mojego pokoju.
Siedziała na łóżku z podkulonymi nogami wpatrzona w Jazzmyn i Jaxona, którzy
układali klocki. Spojrzała na mnie gniewnie.
Przysiadłem obok niej,
zerkając na rodzeństwo.
- Nie chciałem, żebyś…
- Daj sobie spokój,
Justin. – zerwała się, wychodząc z pokoju.
- Czemu Julie jest taka
smutnaaaa? – Jaxon spojrzał na mnie, dokładając niebieski klocek. Uśmiechnąłem
się lekko i pogłaskałem go po głowie.
- Zaraz do Was wrócę,
siedźcie tutaj grzecznie.
Zszedłem na dół, do
kuchni, od razu przechodząc do rzeczy.
- Nie słuchaj tego co
oni mówią, bo to nie prawda. Nie bawię się Tobą teraz w żaden sposób. A to, jak
zaczęła się nasza znajomość nie jest takie ważne i już o tym zapomniałem.
- Możesz mieć każdą na
skinienie głowy – odwróciła się, opierając o blat kuchenny – A ja nie chcę być
kolejną z nich, Justin.
- Ale co Ty mówisz?! –
wyrzuciłem ręce w górę, sfrustrowany – Ubzdurałaś sobie coś.
- Ja sobie ubzdurałam?
Każda chciałaby być teraz na moim miejscu.
- Nie chcę każdej,
dziewczyno. Chcę Ciebie, nie rozumiesz? – złapałem jej ramiona, pocierając
lekko – Myślisz, że gdybym się Tobą bawił to przyjeżdżałbym tutaj parę dni
przed trasą, by być tylko z Tobą?
- Jakoś jak tutaj
przyjechałeś to nie patrzyłeś na to kim jest Juse tylko od razu zaciągnąłeś ją
do łóżka – odsunęła się, wydostając z mojego uścisku.
- Nie zapominaj, że to
Ty udawałaś kogoś kim nie jesteś – warknąłem – I to Ty można powiedzieć, że się
mną zabawiłaś. Więc teraz nie zrzucaj całej winy na mnie.
- Potrafiłeś kłamać mi
w oczy!
- Ja Tobie? – pokręciłem
głową, patrząc prosto na twarz Sawton – Próbowałem jakoś Cię później znaleźć,
ale nikt o Tobie kompletnie nic wiedział. Gdyby nie to, że Chris zobaczył Cię
jak wychodziłaś rano z Jego pokoju to pewnie do dzisiaj bym się nie dowiedział,
a Ty nadal świetnie byś się bawiła!
- Przynajmniej nie nudziłbyś
się tutaj tak bardzo – spuściła głowę, wzdychając.
- Wiesz co? Wolałem już
Ciebie jako Juse. Otwórz się wreszcie trochę na ten świat, a nie tylko zamykasz
się w obrębie siebie i swojego ojca. To nie jest normalne. – przeczesałem włosy.
- Jesteś chamski.
- Ale szczery.
- Też mam być szczera? –
przeszła przez kuchnię stając w drzwiach i odwróciła się do mnie – Jesteś zepsuty,
Justin. Obchodzi Cię tylko kasa i dobra zabawa. Spójrz prawdzie w oczy: do
Stratford przyjechałeś tylko po to, żeby Twoja mama nie truła Ci dupy. A wiesz
co Ci powiem? Nie było dnia, żeby ona nie powiedziała o Tobie żadnego ciepłego
słowa. A za każdym razem kiedy do Ciebie dzwoniła odpowiadała jej tylko poczta
głosowa.
Wzięła głęboki wdech i
przełknęła ślinę, patrząc prosto w moje oczy.
- Nie chciałabym
takiego syna jak Ty, a co dopiero chłopaka – a potem wyszła, zostawiając mnie
samego ze swoimi myślami.
Ktoś
wreszcie przemówił Ci do rozumu, co?
____________________________________
Cześć, Kochani!
Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał.
Uroczyście oświadczam, że doszły do mnie cztery zwiastuny Love Choice i było mi bardzo trudno wybrać zwycięzcę. Ale musiało na kogoś paść i najbardziej spodobała mi się praca Niky Rey.
GRATULACJE!
Pozostałych prac nie udostępnię ze względu na prawa autorskie i prośby autorek.
Do następnego! xoxo
Rozdział genialny :) Nie wiem co napisać. Końcówka mnie zszokowała. Cieszę się, że Julie powiedziała mu to co myśli. Mam nadzieję, że między nimi będzie w porządku. Czekam na kolejny xx
OdpowiedzUsuńineedangelinmylife.blogspot.com
Świetny rozdział i drama :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny, a zwiastun super
Justin a co chowasz w spodniach? – Jazzy wskazała palcem na moje krocze, a ja miałem ochotę w jednym momencie zapaść się pod ziemię. Moja matka parsknęła śmiechem, zakrywając twarz książką... hahhahq rozwalilo mnie to :D rozdział cudowny czekam na kolejny. Nie spodziewałam się takiej końcówki :o
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Naprawdę super się czytało. Mam nadzieję że szybko sie pogodzą. Życzę weny xx
OdpowiedzUsuńZ samego poczatku rozdzial byl taki hbdskxhbsbskh<3 pod koniec Julie wygarnrla Justinowi.. Mam nadzieje ze miedzy nimi bedzie dobrze..;-) blaaaaagam daj jak najszybciej nastepny<3
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :D
OdpowiedzUsuńCzyżby to koniec związku? Justin na pewno nie podda się tak szybko ;D już nie mogę się doczekać następnego ♥ życzę weny i chęci ^^ do następnego ♥
OdpowiedzUsuńświetne opowiadanie 💜
OdpowiedzUsuńWOW, NAPRAWDĘ WSPANIAŁY ROZDZIAŁ ♥
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM RÓWNIEŻ DO MNIE NA NOWY! ;*
http://fuck-everything-im-belieber.bloblo.pl/
Świetne
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, mam nadzieję ze sie pogodza bo sa cudowna para:)
OdpowiedzUsuńO nieee ,końcówka :(
OdpowiedzUsuńA tak świetnie się zaczynał *.*
Nie mg doczekać się nexta!! Niech się pogodzą i będą razem! :** <333
Jezus maria! Dopiero znalazłam tego bloga i serio nie wiem czemu. Zawsze czytam takie super blogi....ale ty?! Ty to już przegielas jak ty tak możesz pięknie pisać?! No jak?! Dziewczyno pisz dalej! Piszesz tak pięknie. Czuje wszystkie emocje zawarte tutaj! Jeśli bylabys tak miła i informowała mnie na twitterze @LuvUDanger
OdpowiedzUsuńWow, rozdział bardzo fajny ;)
OdpowiedzUsuńHahha, rozwalił mnie ten tekst ze spodniami Jusa ;D Mam nadzieję, że między nimi będzie dobrze ;) Czekam na neexta ;3
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdział! :) hahaha i te teksty Jazzy - mistrzostwo! Wreszcie Bieberowi wylał ktoś kubeł zimnej wody na łeb, mam nadzieję, że mu się nabije trochę do głowy x
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwością na następny tak świetny rozdział kochana;)
Pozdrawiam i życzę weny xx
chyba nigdy nie uda mi się skomentować rozdziału zaraz po dodaniu :)
OdpowiedzUsuńokej, kompletnie mnie zaskoczyłaś końcówką, nie spodziewałam się na razie żadnej dramy, a tu bum. samuel - nie lubię tego chłopaka, ugh. julie powiedziała samą prawdę justinowi, jednak nie powinna wątpić w jego miłość do niej, bo pokazał jej już bardzo wiele razy, że naprawdę ją kocha.
czekam na kolejny, życzę weny i pozdrawiam xx @bravebiebz
Ołłłł drama :( P.S zajebisty rozdział :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę udany rozdział. Podczas czytania wzbudzał wiele emocji zupełnie innych od radości do pożądania aż po nienawiść i to wszystko w jednym rozdziale. Bardzo dziękuję że dodajesz i życzę weny bo piszesz naprawdę dobrze. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńDlaczego to się tak potoczyło? Oni muszą być razem!
OdpowiedzUsuńSUPER !!!!! CZEKAM NA NEXT !!!! :-)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :D
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy do mnie i czekam na następny u Ciebie ;*
http://fuck-everything-im-belieber.bloblo.pl/
Gdy przeczytałam prolog twojego opowiadania pomyślałam, że będzie to oklepana akcja, często spotykana na blogspocie. Jak to mówią "nie oceniaj książki po okładce", więc skusiłam się na rozdział pierwszy. Nie pożałowałam. Po przeczytaniu wszystkich postów, zadałam sobie pytanie, jak mogłam pomyśleć tak o twojej pracy. Za to cię szczerze przepraszam. Piszesz rewelacyjnie, lekko i w taki sposób, że trafia to do czytelnika. Twój blog jest jednym z nielicznych, które czytam. Ogranicza się to do dziesięciu blogów. Może to dziwne, ale rzadko które spełnia moje oczekiwania. Trafiłaś w stu procentach w moje gusta, tym co robisz. Jeżeli chodzi o tekst... Tak jak już wspomniałam piszesz świetnie. Momentami mam wrażenie jakbym to ja była główną bohaterką, która przeżywa wszystko realistycznie. Dajesz czytelnikowi to czego oczekuje. Fakt, zdarzają się literówki czy źle złożone zdania. - jednak wychodzę z założenia, że zdarza się to każdemu, nawet najlepszym. Wygląd bloga jest po prostu niesamowity! Szablon jest tak zwyczajny i prosty, a kolory są dobrane idealnie. Uwielbiam prostotę i szczerze nigdy nie sądziłam, że zieleń może tak świetnie wyglądać. Nie zazdroszczę, ponieważ nie wypada, ale bardzo Cię podziwiam. Piszesz rozdziały na trzy blogi, a ponad to tworzysz szablony oraz trailer'y. Wymaga to dużo cierpliwości oraz czasu, a ty to wszystko ze sobą godzisz - należy się duży szacunek i brawa! Dzięki tobie moja głowa pęka w szwach od pomysłów. Jesteś moim natchnieniem, jakkolwiek to zinterpretujesz. Życzę Ci dużo weny, cierpliwości, a co najważniejsze stałych czytelników do których dołączam. Powodzenia : )
OdpowiedzUsuń